Czy to koniec katolicyzmu i sarmatyzmu?

Wygląda na to, że to już koniec. Można jeszcze narzucać w szkołach teorie, że ziemia jest płaska, a Kopernik nie miał racji. Można mówić, że kobietą nie przysługuje prawo do aborcji, walczyć z sodomitami spod znaku „ideologii” LGBT+. Krzyczeć o obronie Polski przed zalewem herezji z zachodu, oddawać hołdy faszystą spod znaku NSZ, mówić o spiskach żydowsko – masońskich, ale to nic już nie da. Polski kościół katolicki mierzy się z poważnym kryzysem, prawica nie zatrzymała katastrofy demograficznej. Nikt z młodych nie chce przebierać się za sarmatów i brać udział w grupach rekonstrukcyjnych. Większość wyśmiewa polską arystokracje. Za pajaca w mediach robi Jan Lackoroński – Lubomirski, opowiadając o ogromnych majętnościach, które posiadali jego przodkowie. Czartoryscy okryli się niesławą wyniku sprzedaży kolekcji dzieł sztuki państwu za ogromną sumę. Adam Karol Czartoryski to dziś symbol pazerności i chciwości. Fundamenty historycznej narracji prawicy, kościół i sarmatyzm sypią się jak domek z kart. Coraz częściej przebija się do głównego nurtu historia krytyczna. W ostatnim roku pojawiło się sporo pozycji dotyczących historii egalitarnej, a nie panów i elit. Upada mit o wyjątkowej roli Polski w Europie. O mesjanizmie ojczyzny w zepsutym świecie. Młodzi i nie tylko młodzi odwracają się od ideałów prawicy, chociaż są zakrzykiwani przez księży, biskupów, polityków, publicystów i skrajnie prawicowo nastawioną część społeczeństwa. Robi wrażenie straż narodowa Roberta Bąkiewicza? Owszem tak. Budzić musi niepokój charakter jego dzielność przybierający formę organizowania paramilitarnej jednostki. Jednak to nie do Bąkiewicza i jego kompanów należy przyszłość. Stąd ich reakcja na ostatnie protesty przeciw decyzji TK dotyczące zaostrzenia prawa aborcyjnego. Widząc masowe akty apostazy oraz rezygnacje dzieci z lekcji religii biskupi reagują alergicznie. Okopują się w kości słoniowej i wraz z prawicą próbują obronić swoje pozycje. To nic nie da patrząc w przyszłość. Kolejni dostojnicy kościoła katolickiego w Polsce wybrani jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II odchodzą w niesławie tak jak odwołany przez papieża biskup kaliski Edward Janiak czy emerytowany już biskup gdański Sławoj Leszek Głodź. Papież Franciszek nie spieszy się z nominacjami nowych polskich biskupów. Nie ma do nich zaufania, doskonale wie, gdzie jest realna władza kościoła katolickiego nad Wisłą. Nie w Rzymie, ani nawet w Gnieźnie. Ośrodkami władzy kościoła jest Toruń (Radio Maryja) i siedziba PiS przy ulicy Nowogrodzkiej. Wystąpienia biskupa krakowskiego Marka Jędraszewskiego wskazują, że intelektualnie polski kościół katolicki szuka porozumienia z patriarchatem moskiewskim. Jest mu coraz do tego bliżej niż dalej. Pomnikowa już do przesady postać papieża Jana Pawła II zaczyna mocno pękać. Otwarcie mówi się o jego udziale w tuszowaniu pedofilii w kościele. Sam kościół w Polsce radzi sobie z dramatem dzieci wykorzystywanych przez księży fatalnie. Broniąc dobrego imienia polscy biskupi zaprzęgają polityków, prokuraturę przeciw osobom podnoszącym publicznie niewygodny temat dla nich. Jeszcze za życia członków Episkopatu Polski kościoły będą scenerią ich upadku świecąc pustkami podczas mszy. Chętnie prawica odwołuje się do przeszłości czerpiąc z historii niedawnej i tej sprzed wieku pełnymi garściami własnych interpretacji wydarzeń historycznych. Dekadę temu zaczęła się moda na grupy rekonstrukcyjne. Odgrywali sceny z przeróżnych bitew i powstań zdobywając poklask ze strony konserwatywnej części polskiego społeczeństwa. Narodowcy przestali być ostatecznie marginesem i otwarcie zaczęli mówić, co sądzą o otaczającej nas rzeczywistości. Po dojściu do władzy PiS w 2015 roku, są we wszystkich instytucjach zajmujących się kulturą i historią. Przez ostatnią dekadę ukształtowało się pokolenie końca lat 70., lat 80. i 90. XX wieku w ideach absurdalnego posłannictwa Polski na świecie. Chętnie wielu z nich mający skrajnie prawicowe poglądy odwołuje się do husarii oraz sarmatyzmu. Do obrony kulturowej przed zgniłym lewactwem oraz obrony polskiej rodziny i świętego prawa własności. W tym wszystkim tak się zapędzili, że nie zauważyli z biegiem czasu dorastającego pokolenia końca ostatniej dekady XX wieku i początku XXI. Oni nie czują związku z Janem Pawłem II czy „Solidarnością”. Nie robi na nich wrażenia narracja, która utorowała prawicy drogę do władzy. Stąd agresywna i przemocowa retoryka prawicy, dążenie za wszelką cenę do ukształtowania młodych strachem, chowając się za plecami policji i innych instytucji państwowych. Młodzi jednak chcą sarmatyzm i husarie odesłać ostatecznie do muzeum. Tak zapewne będzie. Nastąpi to jednak nieprędko. Musimy się przygotować na ostrą reakcje prawicy broniącej swojej niezachwianej do tej pory pozycji. Już teraz widać, że prawica traci w dużych miastach, a rządzi na prowincji. Będzie zatem tam bazowała jeszcze długo. I być może zakończy to dopiero proces wymierania w małych miastach i miasteczkach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa