Kusznier nie popłynie

                                  

Kiedy 22 lata temu pierwszy raz usłyszałem o Mateuszu Kusznierewiczu, zdobył on złoty medal olimpijski w żeglarskiej klasie Finn w Atlancie (1996 r.), teraz jest karykaturą samego siebie. Wszystko za sprawą rejsu z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Nie był to trafiony pomysł byłego sportowca, także Polska Fundacja Narodowa się nie popisała, który to już raz zresztą!
 
Mateusz Kusznierewicz to „złote dziecko” III RP, potwierdzenie kapitalistycznego systemu myślenia, że jak się chce, to można w realiach wyścigu szczurów świetnie się świetnie odnaleźć. Tylko jedno pada pytanie. Czy klasa Finn jest uprawiana przez ogół polskiego społeczeństwa? Żeglarstwo jest raczej sportem bogatych, korzyść z medali Kusznierewicza jest żadna dla nas. Nikt już zresztą nie pamiętał sportowca, gdyby afera z rejsem na stulecie odzyskanie niepodległości. Warto jednak przypomnieć sobie kim jest bohater ostatnich dni. Mateusz Kusznierewicz w odróżnieniu od swoich kolegów miał łatwiejszy start w życiu, pozycja klasowa rodziców pozwalała mu na więcej niż innym z jego pokolenia. Kiedy w większości kraju transformacja kosiła obiekty sportowe w Polsce, dzieciom z niezamożnych rodzin fundowano jedynie rozrywkę w tv, Kusznierewicz miał wszystko. Odnosił sukcesy, jako junior, olimpijski medal w wieku 21. lat potwierdził jego pozycję w polskim sporcie. Kolejne sukcesy nie zachwiała nawet klęska w następnych igrzyskach w Sydney, cztery lata później. Był ulubieńcem Aleksandra Kwaśniewskiego, idealnie wpisywał się swoimi sportowymi sukcesami w propagandowy obrazek kraju, jaki były prezydent serwował nam przez swoje dwie kadencje na urzędzie. Poznając kolejnych premierów czy ministrów budował kontakty z politykami od prawa do lewa. Myślał o biznesie, który przysporzy mu pieniędzy i nieustającej sławy po zakończeniu kariery sportowej. Przez następne lata popadał w publiczny niebyt i nieudanie próbował rozkręcać interes. On jest pomysłodawcą Zoom.me – cyfrowej ramki do zdjęć, która światowym hitem się nie stała, ale jest popularna. Jest też współinwestorem firmy Eventory i prezesem Fundacji Navigare. Z tą fundacją zerwała PFN współpracę, co położyło kres planom promowania kraju na morzach i oceanach przez olimpijczyka oraz jego załogę.

 
Cztery lata pracowałem nad tym projektem. Wymyśliłem go, jestem zaangażowany w pełni. Na pewno będę go bronił i utożsamiał się z nim. Zresztą jest tak od samego początku. Jestem zaskoczony taką decyzją i obrotem spraw. Nie wyjaśniliśmy sobie tego w cztery oczy, tylko zostały zaangażowane media i przez nie rozmawiamy - mówi dalej 43-letni żeglarz”.

Mateusz Kusznierewicz dla TVN 24, 8 maja 2018.

 
Kto bogatemu zabroni? Kusznierewicz wpadł na idiotyczny pomysł, z racji tego, że jest znanym żeglarzem, pomysł jego rejsu „promujący” Polskę spodobał się ministrowi Glińskiemu bardzo. Eureka! Polacy mieli się rzucić na dwuletni rejs pana Mateusza Kusznierewicza oraz jego załogi, celem wątpliwej promocji kraju zagranicą. Właśnie koszta przedsięwzięcia budzą wątpliwości. Zerwanie współpracy z mistrzem olimpijskim ze strony PFN nie kończy sprawy. Dla czego ludzie związani PFN zarzucają niewiarygodność finansową Kusznierewiczowi, chociaż jeden z portali internetowych podał, że Navigare posiada płynność finansową? To właśnie był powód dla którego nie ma już Kusznierewicza w projekcie jego pomysłu, a który rząd i PFN chcą zrealizować już z bez niego. 300 tysięcy złotych z fundacji narodowej poszło na remont łódki we Francji (tam zresztą zakupionej), przemalowywanej na polskie barwy narodowe. Brawo!!!

Mateusz Kusznierewicz nie jest jedynym winowajcą w tej sprawie, odpowiedzialność spada na polityków mi. in. na ministra Piotra Glińskiego. Sprawa rejsu, to kolejna rozrzutność w wykonaniu wicepremiera w ciągu ostaniach dwóch latach, po hojnym wsparciu rodziny Czartoryskich przy zakupie słynnej kolekcji sztuki. Władza po raz kolejny pokazuje obywatelom, jak ma ich w głębokim poważaniu, biorąc ich za głupców, sprzedając igrzyska typu Euro 2012 czy rejs dokoła świata, nie zajmując się rozwiązywaniem żadnych problemów społecznych. Obecny rząd nie wyróżnia się niczym pod tym względem wobec poprzedników czy władz lokalnych, fundujących nam niepotrzebne ławeczki, fontanny czy aquaparków za grube miliony.

Mateusz Kusznierewicz postanowił wznieść się jeszcze na morski i oceanicznych falach. Czemu naszym kosztem? Bo tak najłatwiej, jako pupilek władzy, może więcej od innych. Był przekonany, można przez 22 lata żyć ze współpracy z władzą, realizować swoje najgłupsze pomysł, to czemu obecnie nie mogło być inaczej? Media słusznie krytykując sportowca za rejs, wcześniej stawiały go nam, jako wzór cnót wszelakich. Okazało się, że niczym w karierze Dyzmy, ten wasz (mając na myśli elity polityczne) „wielki człowiek” okazał się zwykłym hochsztaplerem. Niestety takich Kusznierewiczów jest wielu, będą się pojawiać i znikać, kręcąc szemrane interesy z władzą. Czy takim osobą należy się szacunek? Nie! Trzeba napiętnować takie zachowania, nie patrząc na to, czy jest to polityk lub sportowiec i aktor. Oczywista, oczywistość! Kusznier nie popłynie, ale w swoich fantasmagoriach popłynął za publiczne pieniądze, teraz idzie na publiczne dno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa