Bo pan Bodo był bogaty, piękny i tak dalej


Eugeniusz Bodo czyli Eugeniusz Junod to barwna postać przedwojennej bohemy artystycznej Warszawy i Polski. Niekwestionowany „król” scen kabaretowych i kina II Rzeczypospolitej. Na początku 2016 roku zaczęła być modny w mediach. Wszystko za sprawą serialu Telewizji Polskiej „Bodo” wyreżyserowanym przez Michała Kwiecińskiego oraz Michała Rosa w 2015 roku. Trzynaście odcinków prezentuje historię bożyszcza międzywojennego kina polskiego od momentu, kiedy nikomu nieznany Eugeniusz Junod postanawia wbrew woli rodziców opuścić Łódź tuż przed egzaminem maturalnym i pojechać do Warszawy. Trwa właśnie I wojna światowa, zagubiony młody Junod trafia do nieznanego mu miasta. Najlepsze warszawskie sceny kabaretowe nie chcą od razu stać przed nim otworem. Młody Eugeniusz nierażony tym, jest zdeterminowany aby zostać znaną personą w mieście. Kolejne odcinki prezentują spełnienie marzeń zawodowych aktora, ale równolegle do niespełnienia w prywatnym życiu. Przez cały serialu przewijają się postacie ważne dla polskiego kina tamtych czasów, jak Adolf Dymsza, Zula Pogorzelska, Jadwiga Smosarska czy Nora Ney. Odnoszę wrażenie, że w „Bodo” wystąpili prawie wszyscy polscy celebryci starszego i młodszego pokolenia. Aktorzy z ogromnym dorobkiem, a obok nich grali tacy, co uważają samych siebie za utalentowanych, grających głównie serialowe role w komercyjnych produkcjach Polsatu czy TVN-u. „Bodo” jest także serialem rodzinnym, ponieważ występuje tam Maciej Damięcki. Gra tam Antoniego Fertnera, zapomnianego dziś aktora związanego z Krakowem. Postać Fertnera pojawia się w odcinkach 2 i 6-7. Syn Damięckiego, Mateusz odgrywa rolę Adama Brodzisza aktora filmowego, który na planie filmu „Głos pustyni” romansuje z Ney za plecami całej ekipy filmowej, żyjąc oficjalnie w związkach z innymi partnerami. Sam Maciej Damięcki przez swoją pierwszą żonę Anitę Dymszówne był zięciem Alfreda Dymszy. Całkiem dobrze odtwarza go w serialu „Bodo” Bartłomiej Kotschedoff. Petardą tego serialu jest postać Reri, aktorki urodzonej na Tahiti. Eugeniusz Bodo był w niej bardzo zakochany, razem z nią zagrał w filmie „Czarnej Perle” w 1934 roku. Rola przypadła Patrycja Kazadi, znanej mi z tego, że jest … znana. Jak sobie z tą rolą poradziła? Znakomicie! Moim zdaniem była ożywcza od większość grających w tym serialu aktorów. Grających typowo w polskich serialach ostatnich 20 lat, drewnienie, jakby pozbawieni emocji. Widać uważają, że swoją urodą nadrabiają brak aktorskiego szlifu oraz umiejętności. Rola Bodo przypadła dwóm aktorom, Antoniemu Królikowskiemu występującemu od 1 do 4 odcinka oraz Tomasz Schuchardt (odc. 5 – 13) znanego mi przelotnie ze zwiastunów filmu „W imię ...” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej z 2013 roku. Królikowski za rolę młodego Eugeniusza Bodo dostał porządną dawkę krytyki od mediów oraz widzów. Nie znam dorobku aktorskiego pana Antka zbyt dobrze. Jestem daleki od nazywania jego roli w serialu drewnianą lub bez wyrazu kreacją. Zagrał dobrze naiwnego i marzycielskiego młodego Eugeniusza Junoda. Do mistrzostwa pozy i mimiki muszę mu zaliczyć parodiowanie nauczyciela z łódzkiego liceum ekonomicznego, za które został on jako uczeń Junod relegowany. Nie zrozumiałe dla mnie jest wstawienie do fabuły serialu dwóch fikcyjnych postaci Ady i Hansa Schulza, przyjaciół z czasów szkolnych głównego bohatera. Rolę Ady zagrała nikomu nieznana Anna Pijanowska, a rolę Hansa nie kto inny, jak sam top model polskiego kina Adam Fidusiewicz! Brawo! Bardziej jest on top model niż aktor. Sztywnie odtwarzana rola przez obydwu aż razi po oczach! Oboje (Pijanowska i Fidusiewicz) mogli równie dobrze skończyć w kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami”, nie w serialu biograficznym. Dialogów między obojgiem nie ma prawie, poza zdawkowym pytaniem Hansa do Ady „Gdzie są dzieci” i odpowiedzi „Są w ogrodzie”. Ada jest w końcu niespełnioną miłością Bodo, ale Pijanowska swoją grą aktorską wywołuje u widza pytanie dlaczego? Zero życia w tej postaci! Na koniec warto wspomnieć o Romie Gąsiorowskiej grającą Zulę Pogorzelską. Aktorka była najlepsza ze wszystkich w tym serialu. Gąsiorowska moim zdaniem poradziła sobie z postacią przedwojennej gwiazdy warszawskich kabaretów i polskiego filmu znakomicie. Chociaż pod jej adresem również padały ze strony widzów „Bodo” zarzuty, że nie pasuje do tej roli.

Czemu piszę o tym akurat serialu? Trzy lat mija od jego nakręcenia, a w marcu przyszłego roku od premiery telewizyjnej. Seriale się nie starzeją, jak tematy poruszane przez nie. Tak jest w przypadku „Bodo”. Towarzyszył mu szum medialny, zachwyt nad kostiumami i scenografią. Krytycy zastanawiali się, jak młodzi aktorzy poradzą sobie w rolach legend polskiego kina międzywojennego. Opinie były podzielone wśród widzów na temat pracy Michała Kwiecińskiego i Michała Rosa. Dla mnie serial jest opowieścią o realiach współczesnego show biznesu niż czasów, w których Bodo żył. Czemu tak uważam? Oczywiście przed wojną również była zawiść między aktorami, podbieranie sobie ról, romanse, zdrady, filmowe klapy, upadek niektórych aktorów, potem odejście w publiczny niebyt. Ten serial jest o tym, a spore grono aktorów grających „Bodo” grało mam wrażenie samych siebie.

Co do samego Eugeniusza Bodo. Dla mnie jest przedstawicielem przedwojennej elity II RP, zajmującej się sobą i tylko sobą. Tak jak współczesna polska bohema artystyczna, tamta także pełnia rolę służebną wobec ówczesnej władzy i systemu. Ludzi interesuje Bodo z tej samej przyczyny, co obecnie współcześni aktorzy czy celebryci, ponieważ bogaci, piękny i tak dalej. Przecież nikt się nie będzie interesował losem chłopa czy robotnika. Życiem w nędznych warunkach poniżej ludzkiej godności, ukracanym przez przeróżne choroby, mierzenie się z brutalna codziennością, opresją państwa i jego instytucji, nie mając wiele grosza przy duszy. Większości to nie interesuje, sami przecież też tak mają. Ludzie lubią postaci z piedestału, nawet jeśli byli głupi lub puści. Ich życie bywa barwne, jaskrawe, cieszą się tym czym inni nie mogą. Nie mówię tu o Eugeniuszu Bodo bynajmniej, lecz o innych tworzących tamte i obecne polskie elity. Odrealnione od rzeczywistości, w jakiej żyją normalni ludzie. Można tu przytaczać przykład pani Jandy czy pana Żebrowskiego. Swoimi wypowiedziami zaprezentowali to, co myślą o zwykłych ludziach oni, a także reszta środowiska. Czemu są traktowani lepiej, jak inni? Zawsze byli, co pokazuje przykład wyroku łowickiego sądu, jaki zapadł na Bodo 24 maja 1932 roku. Za spowodowanie wypadku samochodowego pod wpływem alkoholu z 27 maja 1929 roku 3-4 km przed Łowiczem, aktor dostał sześć miesięcy więzienia, zawieszając warunkowo wykonanie na trzy lata. Potem objeła go amnestia i wyrok w całości umorzono. Skutkiem tego wypadku była śmierć Witolda Rolanda, aktora i przyjaciela Bodo. Co ciekawe jest w tej sprawie, winnych zaniedbaniu stanu drogi, na której doszło do tragedii z udziałem „Chevroleta” kierowanego przez aktora, sąd obciążył winą burmistrza Łowicza, jego zastępce i naczelnika drogowego. Sama pani Halina Roland jeszcze przez kilka lat procesowała się w sądach, celem zadość uczynienia za śmierć męża i koszty poniesione na pogrzeb zmarłego. Zwykły Nowak czy Kowalski ponieśliby za taki czyn surowszy wyrok. Teraz jest tak samo. 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa