Jaki i Trzaskowski z jednej są parafii
Publiczności licznie zebrana podczas debaty z kandydatami w Teatrze Powszechnym, fot. Paweł Jaworski, Strajkuj.eu
Zachowanie
Patryka Jakiego oraz Rafał Trzaskowskiego względem uczestników
debaty z kandydatami na urząd prezydenta Warszawy, który odbył się
wczoraj 8 września w Teatrze Powszechnym jest nie tylko naganą
postawą, także niestety spodziewaną. To lekceważeniem interesów
większości mieszkańców miasta, którzy muszą od lat borykać się
ze skutkami braku polityki mieszkaniowej władz centralnych i
samorządowych. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku zarzucono wspieranie budownictwa komunalnego przez państwo, a
spółdzielnie z biegiem lat zmuszone zostały do praktyk firm
deweloperskich przy realizacji swoich nowych inwestycji
mieszkaniowych. Budynki będące w dotychczasowych zasobach wielu
miast ani nie remontowano, nie poprawiano ich stanu technicznego
(podłączając do nich mediów, centralnego ogrzewania, gazy czy
prądu), ograniczając się jedynie do minimum, czyli administrowania
budynkami. Ostatnie prawie trzydzieści lat stworzyło patologię
mieszkaniową, widoczną szczególnie w dużych miastach Polski. Brak
polityki mieszkaniowej wobec najuboższych obywateli wywołał głód
mieszkaniowy nieznany społeczeństwu polskiemu od zakończenia II
wojny światowej i zepchnął ich na margines społeczeństwa
wywołując zwiększoną liczbę bezdomnych. Prym świętej własności
nad dobrem uboższych lokatorów i ich prawem do mieszkania stał się
nadrzędnym celem władz III Rzeczypospolitej, niezależnie od tego
jaka partia rządziła do chwili obecnej. Wczorajsze spotkanie z
kandydatami na najwyższy urząd miasta stołecznego w Teatrze
Powszechnym miało na celu zaprezentowanie przez nich stosunku do
problemu warszawskich lokatorek, które w codziennym życiu muszą
się zmierzyć z dysfunkcjami samorządu swoich dzielnic w dziedzinie
mieszkalnictwa komunalnego i nie tylko. Brak centralnego ogrzewania,
nawet toalet w komunalnych kamienicach należących do miasta jest
problem mieszkańców i mieszkanek wielu dzielnic w Warszawie, np.
Pragi Południe, Ursusa czy Włochów. Dochodzi nawet do sytuacji,
jak w kamienicy przy ulicy Serockiej 19, która stała się ogniskiem
gruźlicy, na którą zapadają mieszkańcy, a także na raka poprzez
brak dogrzewania mieszkań spowodowanej brakiem podłączenia do
centralnego ogrzewania, a także zaniechaniem przez gminę Praga –
Południe poprawy stanu technicznego budynku poprzez dokonanie
potrzebnych remontów.
„Monika
wkłada głowę do miski i z całej siły uderza o podłogę. Nie
mówi – tylko krzyczy. Ma 10 lat, krótkie włosy, z legginsów
wystaje pielucha. Chodzi, ale bardzo szybko się męczy. Na wózku po
podwórku prowadzi ją ojciec. – Płacze i krzyczy, jak się nudzi.
A leki chyba nie działają – Janusz głaszcze córkę po plecach.
Po
chwili wnosi ją po kilku schodach na parter. Próbuje przepchać
wózek przez drzwi. A ten, jak uda się już go siłą przecisnąć,
zajmuje całe mieszkanie”.Gazeta.pl, 27-07-2018
Z
tymi ludzkimi dramatami i problemami nie chcieli
się zmierzyć twarzą w twarz z lokatorkami szerzonymi w Warszawskim
Stowarzyszeniu Lokatorów im. Jolanty Brzeskiej i
Socjalnego Kongresu Kobiet pod czas debaty dwaj liczący się
kandydaci, Rafał Trzaskowski z PO oraz Patryk Jaki z PiS. Ostatni
z kandydatów wysłał w
swoim zastępstwie posła
i członka swojego sztabu wyborczego
Pawła Lisieckiego. Z
kandydatem PO chcieli dojść do porozumienia organizatorki
spotkania, przenosząc nawet godzinę jego rozpoczęcia, Trzaskowski
pokazał w jakim ma poważaniu sprawy lokatorskie oraz same lokatorki
uczestniczące w debacie. Stawiając
wyżej zjazd PO od
spotkani z osobami
ponoszącymi najciężej
trwającą od lat
przemianę stolicy w
eldorado dla biznesu.
Uczestniczki chciały
spytać go o ważne dla siebie i
swoich rodzin sprawy
mieszkaniowe.
Być może
kandydat Trzaskowski
uznał, że nie ma co
rozmawiać z uczestnikami, ponieważ nie stoi za
nimi żaden deweloper, bank oraz poważny
kapitał. Tak
skomentował brak obecności kandydata PO jeden z uczestników
debaty, cytuję: „jeśli ktoś po francusku z profesorem Geremkiem
rozmawiał o przyszłości projektu europejskiego to trudno teraz, by
brał udział w dyskusji o kiblach w warszawskim zasobie
mieszkalnym”. Trzaskowski to odrealniony od rzeczywistości
kandydat działający
wyłącznie pod dyktando
lobby deweloperskiego
oraz wielkiego biznesu. Nie
inaczej jest z Patrykiem Jakim. Chociaż nie postąpił on tak, jak
kontrkandydatka i wysłał swojego zastępcę na
debatę, to widzę
jedynie w
tym unik, taki sam jak w przypadku Trzaskowskiego. Od
dwóch lat Jaki stara
się kreować na polityka będącego żywo zainteresowanego sprawami
lokatorów, a szczególnie ofiar reprywatyzacji. Komisja
weryfikacyjna, na którego czele stoi została pomyślana tak, aby
promować jedynie jego oraz posłów z jego partii. Szkoda tylko, że
sam nie odniósł się osobiście do postulatów lokatorek wysyłając
Lisieckiego mówiącego piękne i nic nieznaczące obietnice przed
lokatorkami, działaczkami, działaczami oraz publicznością.
Reszta kandydatów mi.
in. Piotr Ikonowicz czy Jan Śpiewak mówili podobnie w kwestii
rozwiązania problemów mieszkańców kamienic komunalnych. Za to z
przykrością słuchało się historii lokatorek z południowo
praskich kamienic. Iwona Tereszczak mieszkanka kamienicy komunalnej
stojącej przy placu Szembeka mówiła o swojej trudnej sytuacji
życiowej, o kosztach
ogrzewania ponoszonych przez siebie. Ponieważ nie mając w swoim
domu instalacji grzewczej, zmuszona jest do dogrzewania się prądem
zimą, co generuje koszta wynoszące
ponad 1000 złotych,
czynsz jaki pani Iwona
płaci, to 500 złotych
miesięcznie. Pani Iwona oszczędza
i jak nie grzeje, to powstaje grzyb, przy 10 stopni w mieszkaniu nie
może suszyć prania, musi iść dwa kilometry niezależnie czy
deszcz, czy śnieg z torbami, z mokrym praniem do rodziców. Tam ma
możliwość wysuszyć swoje oraz dzieci pranie!
To jest XX wiek, to dzieje się w najbogatszym mieście w Polsce! Co
w zamian miasto daje lokatorom? Dodatek energetyczny w wysokości …
15 złotych! I to tylko pod warunkiem, gdy lokator nie ma zadłużenia
w czynszu. Jak mówi pani Iwona nie może wtedy liczyć na obniżkę
czynszu, na przyznanie jej przez gminę dodatku mieszkaniowego. Co
roku jesienią i zimą stoi przed tym
samym dylematem, co
opłacić? Czy opłacić czynsz, a
może jednak prąd? Taką
drogą nakręca się
sztuczny
długu i bata na ubogich lokatorów. Z tym od lat nie chce zmierzyć
się ani PO, ani PiS. Za to ramie w ramię głosują w radzie miasta
za przychylnymi dla deweloperów decyzjami, które czynią z nich
coraz większych posiadaczy liczebnie gruntów miejskich. Cóż
dla miasta, takie osoby jak pani Iwona są niewidzialne. Niezamożne
lokatorki i lokatorzy
mają prawa do mieszkania,
powinni być wspierani
przez państwo oraz samorządy poprzez
osłony socjalne.
Zachowanie Trzaskowskiego oraz Jakiego nie zostawia żadnych
wątpliwości. Kiedy wygra
wybory prezydenckie w stolicy jeden
z nich
sytuacja się nie zmieni, dalej będą wykonywane
eksmisje, spora
liczba kamienic
komunalnych
pozostanie w złym stanie
technicznym, proces
reprywatyzacja się
nie skończy, a za bezcen
władze miasta będą
oddawać miejskie
grunta deweloperom
pod inwestycje. Czym się
to może skończyć?
Warszawa już od dawna jest centrum spekulacji nieruchomościami.
Dmuchana
bańka
hipoteczna
może
w każdej chwili pęknąć, doprowadzi
w ostateczności do
poszerzenia obszarów biedy na
niespotykaną do tej pory skalę.
W przyszłości bankrutujące banki oraz
deweloperzy będą prosić o pomoc państwo. Oczywiście
państwo finansowo
ratując bogatych za ich
winy rzucić na
najuboższych obywateli koszta
tej operacji, jak
było to w Stanach Zjednoczonych po wybuchu wielkiego kryzysu w
2008 roku. Zarówno Jaki,
jak Trzaskowski są tej sytuacji gwarantami, reprezentującymi ten
sam tok ekonomicznego myślenia, różniąc
się jedynie ideowo.
„Miał
[Patryk Jaki] jednak
tyle honoru, żeby przysłać w zastępstwie posła Lisieckiego z
PiS, członka komisji weryfikacyjnej. Ten dosłownie wił się, by
udowodnić przejęcie partii rządzącej palącymi problemami
społecznymi stolicy. Nic to nie dało – kobiety z SKK i
publiczność jasno dała mu do zrozumienia, że PiS jest częścią
establishmentu, a poparcie partii rządzącej dla walki z
reprywatyzacją jest tylko pozą w grze politycznej
“na górze”.
Strajk.eu,
Paweł Jaworski fragment relacja z debaty
Nie
kandydaci byli w tej debacie najważniejsi, ale
lokatorki mówiące o swojej sytuacji i o postulatach mających
poprawić życie wielu mieszkańców miasta z
kamienic komunalnych.
Brawa należą im się za postawę oraz walkę o prawa tych,
którym nieludzka polityka mieszkaniowa stołecznego ratusza w
ostatnich 20. latach zabrała
godność i zniszczyła życie. Być
może właśnie fakt, że to lokatorki zadawały pytania kandydatom,
było dla Jakiego oraz Trzaskowskiego zniechęcające. Przywykli do
pytań łatwych lub
średnio trudnych, na
które mają zawsze gotową odpowiedź. W debacie WSL i SKK już nie
mogli liczyć na
przewidywalność dyskusji.
Komentarze
Prześlij komentarz