Najlepsza rola Krystyny Jandy
Heleny Modrzejewskiej była do dziś moim zdaniem najlepszą kreacją Krystyny Jandy.
Krystyna
Janda należy do tych nielicznych osób publicznych, które pamiętam
od kiedy sięgam wstecz. Nie jest osobą, która zaistniała dopiero
teraz. Debiutowała jeszcze w polskim kinie i teatrze za nim powstała
„Solidarność”, nikt od reprezentacji polski w piłce nożnej
pod wodzą Kazimierza Górskiego nie był bardziej popularny w
ówczesnej Polsce, nie licząc samego prymasa Wyszyńskiego. Dziwią
mnie stwierdzenia aktorki, które padły z jej ust w ostatnim
wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”.
"Przez
45 lat dorosłego życia mam problem ze znalezieniem gosposi. Wolę
zagrać w teatrze i w nim zarobić pieniądze, żeby dobrze zapłacić
gosposi. Ale nie ma takich osób. Na szczęście są panie z
Ukrainy".
To
jest tragedia! Tragedia w jakiej sama się obsadziła Krystyna Janda.
Problem w tym, że tego typu kwiatków w tym wywiadzie jest o wiele
więcej. Od chociażby takie zdanie: "Każdy mógł sobie z
tą wolnością zrobić, co chciał. To był raptownie kraj wielkich,
oszałamiających możliwości. Mogli sobie na to zapracować".
– Nie mogę zrozumieć, że ktoś może uważać III RP za zły
kraj. 35 lat pracowałam jak nigdy. Te 35 lat było najpiękniejszymi
w moim życiu, ale nie dlatego, że zrobiłam coś wyjątkowego,
tylko dlatego, że ciężko pracowałam i dużo udało mi się
zrobić. Także dzięki nadziei na dobrą przyszłość kraju".
Doprawdy?
Co pani na to, że wielu młodych ludzi z pani kraju wyjechało za
chlebem? Tak jest od kiedy Polska weszła do UE. Spora liczba miast i
miasteczek wymiera. Na wsiach zdarza się, że od tego
kapitalistycznego „dobrobytu” niektóre chałupy walą się od
starości, bo już nie ma tam mieszkańców od lat. Nawet Janusze
Biznesu narzekają na okropny zachód, że pozwala Polakom pracować
za więcej niż tu taj, za marne grosze dorabiając się jedynie
nędzy, chorób lub kredytu hipotecznego będącego czymś w rodzaju
pętli na szyi. Przyczyna narzekań Januszów jest prosta, bo nawet
„pani z Ukrainy” też się nie nabierze na mit o eldorado nad
Wisłą i czmychnie na zachód, gdzie są lepsze warunki życia, tak
jak wielu jej rodaków. Muszą cwaniacy w garniturach szukać przez
agencje pracowników w Indiach czy Bangladeszu. Bo tam pracownik jest
usłużny, pracowity oraz nieskory do dochodzenia swoich praw
względem pracodawcy. Może wtedy uda się pani Krystyno znaleźć na
stałe dobrą gosposię?! Tylko, jak ci ludzie będą traktowani?
Poza wyzyskiem w pracy, często mogą i będą mogli doświadczyć
agresja ze strony „patriotów”, którzy nienawidzą innych od
siebie ludzi. Wychowani byli przez prawicową narrację historyczną,
która nie zaczęła obowiązywać wraz z końcem 2015 roku, nie
narzucił ją PiS czy IPN. To ludzie, których pani teraz broni przed
szkalowaniem ze strony rządzących, narzucili jeden tok rozumowania
polskiemu społeczeństwu. Wpoili ludziom przez lata istnienia III RP
wraz z kościołem katolickim tylko swój punkt widzenia. Nie miał
on nic wspólnego z prawami człowieka, prawdą przeszłą i
teraźniejsza. Stworzyli patologiczne państwo wrogie szaremu
obywatelowi, gdzie kto miał i ma pieniądze ten ma zawsze racje.
Elity polityczne po 1989 roku były głuche na dramatyczne wołanie
ludzi często poszkodowanych przez system, którzy w końcu wybrali
takich polityków, co umiejętnie udają przed nimi, że ich
słuchają.
Nie
zrobią wiele dla nich poza tym, co już dokonali (np. program 500+),
tak jak nie zrobili do tej pory politycy idący z Krystyną Jandą
ramie w ramię na różnych demonstracjach w obronie konstytucji lub
demokracji przed obecną ekipą rządzącą. Wywiad aktorki pokazuje
prostacką manierę osądzania wszystkich ludzi biednych i słabych,
jako całość roszczeniowców oraz leni. Tą postawę przed wielu
laty przyjęli polscy neoliberałowie, gardząc człowiekiem słabym.
Nasyłając cały czas na niego wszystkie instytucje państwowe,
celem uciszenia jego protestu. Jak wam się nie udało w
kapitalizmie, to wasza wina! Nie macie prawa narzekać, protestować,
mówić, jak cierpicie z powodu wyzysku, eksmisji i łamania waszych
praw! Swoją postawą aktorka potwierdziła, że inaczej myślącym
niż ona sama nie należy się szacunek. Pogarda wyrażona w
wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przez Krystynę Jandę wobec
najsłabszych, jest kwintesencją odrealnienia elit III
Rzeczypospolitej. Ludzi podzieli na lepszych i gorszych politycy,
publicyści oraz celebryci nie wywodzący się wyłącznie z „dobrej
zmiany”, ale także ze środowiska postsolidarnościowego. Krystyna
Janda zagrała najlepszą w swoim życiu rolę udzielając tego
wywiadu, w tragedii mierność postaci z piedestału.
Komentarze
Prześlij komentarz