Wyłatowani przez Okrągły Stół
Spór o ocenę Okrągłego Stołu stanowi oś podziału politycznego oraz oceny III RP. A to jak żyło się zwykłym obywatelom przez ostatnie 30 lat jest mało interesujące dla polityków oraz publicystów.
-
Niech pan nie odchodzi! Już naprawdę jest źle, a jak inni pójdą
za pana przykładem, to już nikt nie będzie roznosił listy na
naszym rejonie – rzuciła do mojego znajomego rok temu jego
przełożona.
-
Pani naczelnik ja nie mam jak z pensji listonosza sam wyżyć, a co
dopiero moja rodzina. Z żoną ledwie możemy przeżyć razem. Musimy
wyjechać z Polski. Tu nie ma przyszłości – padło w odpowiedzi
ze strony znajomego.
Tak
zakończyła się jego praca listonosza po 20 latach. W 1999 roku
podjął pracę doręczyciela poczty w jednym z warsz naszych
warszawskich oddziałów Poczty Polskiej. Inaczej wyglądała jego
sytuacja 20 lat temu kiedy podejmował pracę listonosza. Wchodził w
dorosłość, miał wiele nadziei. Z biegiem lat nadzieja zmieniła
się w gorycz oraz złość. Na kogo? Na wszystko, na system,
polityków, ludzi, pracodawcę oraz stale pogarszające się warunki
pracy. Już go nie ma w kraju. Mieszka w Holandii. Łatwo nie ma, on,
żony oraz dzieci przyzwyczajające się do nowej szkoły oraz
kolegów nie zawsze życzliwych im, obcym. Z pracą łatwo nie było,
zachód to nie raj, kraj jak każdy mierzący się z problemami
światowego kryzysu ekonomicznego oraz narastającego w tamtejszym
społeczeństwie niechęcią do osób nie będących Holendrami. 30
lat temu Holandia jak inne państwa ówczesnego EWG – Europejskiej
Wspólnoty Gospodarczej działała na Polaków niczym afrodyzjak.
Dziś jest krajem, w którym siłę bierze prawicowy populizm oraz
nacjonalizm. Jednak zachód nadal jest ziemią obiecaną dla wielu
polskich obywateli. W odróżnieniu od sytuacji sprzed trzech dekad
Polska musi mierzyć się nie tylko z emigracją przybierające na
sile od kilku lat. Proces niżu demograficznego, likwidacje usług
publicznych przybierających postać likwidacje lub prywatyzacje
szpitali, przychodni, szkół, domów kultury oraz bibliotek w Polsce
powiatowej są obrazem tego, co wynikło z decyzji jakie zapadły
podczas Okrągłego Stołu. Droga jaką obrały elity solidarnościowe
oraz związane z PZPR zaprowadziła polskie społeczeństwo nad
przepaść. Jeśli wydaje się Leszkowi Balcerowiczowi, że za jego
wątpliwy sukces rozpoczęcia transformacji zapłaciło kilka
polskich miasteczek oraz parę wsi swoim upadkiem, a reszta wyszła
kraju obroną ręką dzięki wolnemu rynkowi, to nadal mu się tak
wydaje. Nie tylko mu. Związany z nim Andrzej Rzońca, profesor
warszawskiej SGH i doradca Platformy Obywatelskiej głosi nadal swoje
ekonomiczne bzdury rodem z czasów Busha oraz Reagana. Dziennikarze
Tomasz Lis, Dominika Wielowieyska czy Witold Gadomski skupiają się
na rzeczach mało istotnych dla zwykłych obywateli. Od lat oni oraz
ich koledzy opiniotwórczy dziennikarze żyją w rzeczywistości
stabilnej pracy, horrendalnych gaż. Dzięki temu mogą opowiadać
bajki ze studiów radiowych oraz telewizyjnych. Kogo to interesuje?
Spory toczone kto z kim się dogadał przy Okrągłym Stole? Czy
komuna z Żydami, czy masoni z cyklistami? Kto miał jakie
pochodzenie i czyim był potomkiem nie jest istotne dla ludzi
mierzących się z codziennością, brakiem perspektyw oraz
stabilizacji. Kapitalizm zafundował im bieda pracę, eksmisję, bruk
i zawszoną noclegownie jako alternatywę braku mieszkania. Eksmisja
stała się jedynym z ważniejszych narzędzi polityki mieszkaniowej
III Rzeczypospolitej, jej największą hańbą.
„Nie
ma w tej chwili siły politycznej, która zwracałaby uwagę na osoby
najsłabsze, wykluczone i po prostu biedne. Prawica jest zajęta
swoją wizją zmian w kraju, opozycja nie może się odnaleźć. Siły
pozaparlamentarne są z wyjątkiem może jednego szlachetnego
przypadku – porażkami i popłuczynami, bez podmiotowości na
scenie politycznej. Kościół jakoś nie zabiera głosu w sprawie
eksmisji, chociaż ma wiele do powiedzenia w sprawach przerywania
ciąży, czy też pracy w niedziele. Nie ma w tym kraju siły
politycznej, czy społecznej ujmującej się za ludźmi”
- możemy przeczytać
na stronie „Obserwator Polityczny” w artykule blogera o
pseudonimie krakauer. Są to słowa oddające naszą smutną
rzeczywistość. Polska nie jest jakimś wyjątkiem wśród państw
dawnego bloku państw socjalistycznych. Tak resztą krajów byłego
RWPG przeszła podobny proces urynkowiania mieszkań, zwiększenia
się nierówności społecznych, biedy i bezdomności. Władze wielu
polskich miast udaję walkę z bezdomnością od lat, a młodych
wpychając w rynek kredytów hipotecznych nie budując tanich
mieszkań komunalnych. Zresztą przyznawanych w ostatnim czasie przez
banki coraz rzadziej. Można się z tego cieszyć ponieważ kredyt to
w dalszej perspektywie pętla na szyję kredytobiorcy i to nie tylko
dla tych, co wzięli je we frankach szwajcarskich. Problemy zwykłych
ludzi mało interesuje rządzących. Wolą serwować ludziom
zastępcze tematy sprzed lat, zamiast skupić się na ważnych
potrzebach społeczeństwa. No tak! Są jeszcze deweloperzy, banki
oraz prywatni właściciele! Garstka ludzi stojących na straży
swoich interesów, budujących swoją pomyślność kosztem reszty.
Stanowią troskę władz polskich niezależnie od zabarwień
politycznych. Pokazują to liczne przykłady, mi. in. związek
nieżyjącego byłego premiera Józefa Oleksego z firmą „JW
Construction”, którego zarządu był członkiem czy związki
polityków PiS z osławioną spółką „Srebrna”.
Polska
nie ma żadnych złóż ropy naftowej, minerałów, ma tylko …..
ziemię oraz nieruchomości. Jeszcze do niedawna tanią siłę
roboczą. Ta powoli się wykrusza ze względu właśnie na brak
tanich mieszkań, beznadziejnych wynagrodzeń oraz warunków pracy.
Od Okrągłego Stołu budowane jest państwo z kartonu, niewydolne,
nie sprawne, łamiące na każdym kroku prawa człowieka. Czego
dobitnym przykładem są eksmisje. W 2007 roku, w kwietniu popełnia
samobójstwo osoba odpowiedzialna bezpośrednio za eksmisje –
Barbara Blida. W 1994 roku wprowadziła do prawa lokalowego
wyrzucanie ludzi na bruk pełniąc funkcję ministra budownictwa w
rządzie Waldemara Pawlaka. Mało kto o tym pamięta, widząc w niej
wyłącznie ofiarę polityczną pierwszych rządów PiS. Po 30.
latach ofiary transformacji nie mają ochoty do świętowania
rozpoczęcia rozmów przy Okrągłym Stole z panami Wałęsą,
Borusewiczem, Frasyniukiem i innymi piewcami mitu porozumienia sprzed
trzech dekad. Dla tego Okrągły Stół to temat elit politycznych,
której członkowie połączeni są wieloletnimi splotem towarzyskimi
kontaktów oraz finansowych interesów. Tak od 1989 roku budowana
jest „demokracja” nad Wisłą. Niedługo będziemy mieli do
czynienia z tzw. miastami duchami. Kogo to będzie obchodziło?
Nikogo z polityków oraz dziennikarzy. Kiedyś sam Jan Wróbel,
konserwatywno – neoliberalny dziennikarz i prowadzący wtorkowy
poranek Radia TOK Fm powiedział na antenie tego radia: „A co mnie
obchodzi Kożuchów czy inny Pcim Dolny?”. Oczywiście! Co go to
obchodzi, jak żyją ofiary III RP?!
Komentarze
Prześlij komentarz