Ucieczka z kraju „wolności”


Było minęło! Kraj "wolności" stworzony przy okrągłym stole
okazał się być państwem z tektury. Od 2004 roku opuszcza go 
coraz więcej osób.

Polska 1989 r., fot. C. Niedenthal.

O emigracji napisano już wiele. Do dziś analizuje się ten proces na wiele sposobów. Media w zależności od sympatii politycznych piszą o wzrastającej emigracji lub fali powrotów do kraju. Od paru lat słyszymy, że brakuje fachowców. Obecnie brakuje nawet pracowników niewykwalifikowanych. Sytuacja w Polsce nie poprawia się od lat, a wręcz pogarsza. Średnia życia w Polsce spada. Tymczasem rząd oraz opozycja urządza nam festyn wyborczy. Dziennikarze analizują odrealniony świat polityki, gdy tuż obok dzieją się zdarzenia i procesy mogące zmienić krajobraz Polski na zawsze. Odrealniony od trzydziestu lat Leszek Balcerowicz – guru polskiej transformacji wypowiada swoje tezy ekonomiczne. Mają się one nijak do tego, co jest w rzeczywistości od trzydziestu lat. Nie ma, co liczyć na to aby jego zwolennicy chcieli zejść z obłoków na ziemie. Zapaść w służbie zdrowia, upadek transportu publicznego, zamykanie żłobków, przedszkoli, szkół, bibliotek, przychodni czy szpitali są symbolami upadającego państwa. Można zaklinać rzeczywistość siedząc wygodnie przez telewizorem i hejtować w internecie. Nic to nie da.

„Statystyczny Polak żyje 74 lata, Polka 81,8 lat. Długość życia w Polsce przestała się już praktycznie wydłużać. Między 2014 a 2017 rokiem wzrosła w przypadku zarówno mężczyzn jak i kobiet zaledwie o 0,2 roku. To najgorszy wynik od 26 lat! Mężczyźni w UE żyją przeciętnie o prawie 5 lat, kobiety o dwa lata dłużej. Raport o sytuacji zdrowotnej ludności Polski” - czytamy na stronie Oko.press w artykule o procesie obniżaniu się średniej życia. Niestety nie zauważają tego politycy, większość ekonomistów domaga się przywrócenia wyższego wieku emerytalnego. Neoliberalni dziennikarze na wszystkie zaistniałe problemy społeczne mają zawsze tą samą odpowiedź – prywatyzacja. Prywatyzacja przez 30. lat stała się przyczyna obecnych problemów społecznych w Polsce. Stała się przyczyną mi. in. masowej emigracji i kryzysu demograficznego. Dziennikarze, ekonomiści, politycy wolą o tym nie pamiętać, udawać, że rzeczywistość jest inna. Spadek średniej życia wśród Polaków jest konsekwencją braku dostępu do opieki zdrowotnej. Ostatnie drastyczne przypadki śmierci pacjentów na korytarzach śląskich SOR-ów pokazują, że Polacy odczuwa skutki emigracji personelu medycznego na zachód.

Pracę w Polsce Ela kojarzy z ciągłym stresem. Obliczaniem ile czasu będzie mogła poświęcić na rodzinę, a ile na pracę.
- To była niesamowita plątanina między gabinetem prywatnym a państwową posadą – opowiada.

To była też pierwsza, znacząca różnica dla Pawła: stałe i precyzyjnie określone godziny pracy.
- Zaczyna się o godzinie 8, po pięciu godzinach jest przerwa. W szpitalu dostajemy obiad, potem pracujemy do 17 - opowiada o szwedzkich realiach. Obydwoje wspominają nieustające obawy czy wystarczy pieniędzy do końca miesiąca. Dlatego Ela sześć lat temu zdecydowała, że wyjeżdża: - Teraz nie muszę już z poczuciem winy uciekać do prywatnego gabinetu, bo gdzieś trzeba pieniądze zarobić”.

Wirtualna Polska, Piotr Barejak; „Pracują mniej, zarabiają więcej. Lekarze na emigracji współczują rodakom”, 4.01.2018.

Powyższe przykłady dwójki polskich lekarzy emigrantów nie napawają optymizmem na przyszłość. Będziemy mieli do czynienia z masowym zamykaniem szpitali i umierającymi pacjentami na ulicy z braku personelu medycznego. Media o istniejących już szpitalach – widmach wolą milcz. Nic dziwnego. Nie można przecież powiedzieć w prost społeczeństwu, że państwo ich dawno opuściło. Emigrujący z kraju obywatele mają takie poczucie. Pakują walizki i wyjeżdżają ze swoich stron strony, często na zawsze. Opozycja za całą sytuację winni rządzących, rządzący mają na to jedną odpowiedź: „wina Tuska”. Czy to PO, PiS, SLD, PSL, Razem, Kukiz ‘15 czy Wiosna nie są tak naprawdę zainteresowane społecznymi problemami. Emigranci to temat, którego nie ma prawie w narracji programowej żadnej z istniejących partii politycznych. Nikt nie chce ich tak naprawdę zatrzymać w kraju. Czemu? Musieliby sprzeniewierzyć się systemowi wolnorynkowemu. Prezes Kaczyński oraz jego zaplecze polityczne interesuje tylko władza i, co najwyżej rewanżyzm na politycznych przeciwnikach. PO także chce władzy, a przy tym realizacji biznesowych interesów swoich członków. O reszcie partii nie ma, co wspominać, chcą tego samego. Partie skrajnieprawicowe wraz PiS-em w celu zdobycia jak najwięcej liczby głosów szczują na emigrantów, którzy ratują swoją pracą za marne pieniądze polski rynek taniej siły roboczej. Gdyby nie oni dziś wielu z nas odczułoby skutki emigracji wielu współobywateli. Nie szanuje się zresztą pracujących z innych krajów w Polsce. Dochodzi do zastraszania obcokrajowców przez polskich pracodawców wykorzystujących ich trudną sytuacje ekonomiczną, odbierania im paszportów, zmuszania ich do pracy ponad siły oraz do mieszkania w urągających warunkach. Podobnie mają sami Polacy na zachodzie.

Większość polskiego społeczeństwa nie ma refleksji nad tym, że globalizm, wolny rynek jest tym samym źródłem ich problemów, co przebywających na terenie kraju emigrantów z sąsiedniej Ukrainy, Białorusi czy krajów azjatyckich. Wolą uważać, że zamknięcie granic pomoże utrzymać obecny stan i już go nie pogorszyć. Oczywiście nie jest to prawda. Zamożniejsze kraje Europy zachodniej za kilka lat otworzą swoje rynki pracy dla obywateli spoza UE. Odczujemy wtedy w pełni skutki demagogicznej retoryki liberałów oraz faszystów, która wygnała i wygna stąd masę osób. Pozostanie starzejącemu się polskiemu społeczeństwu szukać winnych katastrofy demograficznej gdzie indziej, nie zaś w systemie kapitalistycznym. Teraz czyniąc z nas kraj przedmurzem głupoty, wierzymy w amerykańskie mity sprzedane nam pod koniec lat 80-tych XX wieku przez globalne korporacje i organizacje międzynarodowe. Polska staje się krajem nie do zniesienia pod względem jakości życia, pracy, płacy, braku dostępu do publicznych usług, wzrastającą ksenofobię i nadrzędną rolę kościoła katolickiego. Tolerujemy to ponieważ uważamy, że taki musi być i nic nie jesteśmy w stanie zmienić w naszym najbliższym otoczeniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa