Uniwersytet Wyznaniowy
Sebastian Słowiński, zdj. "Gazeta Wyborcza"
O to
jest Sebastian Słowiński! Wróg numer jeden Uniwersytetu
Warszawskiego! Szerzący mowę nienawiści, trujący jadem umysły
współbraci żaków i uwłaczający godności studenta szacownej
stołecznej uczelni. Taki obraz Sebastiana nie wiele ma z
prawdą wspólnego. Znam go od czterech lat i dobrze wiem, co
przyświecało jemu. W grudniu ubiegłego roku przyozdabiał
uniwersytecką choinkę wizerunkami księży, którzy
sprzeniewierzyli się nawet głoszonym przez kościół wartościom.
Oczywiście poszło przede wszystkim o to, że Sebastian powiedział
o zmarłym czternaście lat temu papieżu Janie Pawle II, że krył
pedofilów w szeregach księży. To stawiło go pod koniec marca
przed oblicze komisji dyscyplinarnej UW-u. Zarzucono mu mowę
nienawiści. Wobec kogo? Wobec otoczonego bezkrytycznym uwielbieniem
papieża tylko za jego narodowość. Do rangi cudu uchodzi w oczach
wielu Polaków każdy gest papieski analizowany na tysiąc sposobów.
Razi postawa władz uczelni względem studenta zaangażowanego po
stronie praw człowieka, poszanowania wartości ludzkich i przede
wszystkim antyfaszysty. Tymczasem po Uniwersytecie Warszawskim hasają
sobie nacjonaliści, bez problemu agitują na swoją rzecz. Cel ONR i
NOP na uczelni jest jeden, zdobyć jak najwięcej członków wśród
braci studenckiej i szerzyć faszystowską ideologię. Władze UW-u
biernie się temu przygląda. Ba! Przyzwalają na to swoją
biernością. Powstanie Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego
było na to odpowiedzią. Sebastian Słowiński dał się już poznać
jako jego aktywny członek.
„Może
to zabrzmi naiwnie, ale jestem wychowany przez ludzi, którzy
politykę przedstawili mi jako współżycie, a jeśli mam współżyć,
to współdziałam. Tak więc robię co mogę. Nie tylko protestuję.
Piszę, rozmawiam, składam wnioski, zakładam ze znajomymi Koła
Naukowe, organizacje, inicjatywy. Po prostu politykę mam zakodowaną
w sobie” - mówi
o sobie Sebastian Słowiński. Cytat ten pochodzi ze strony Ruchu
Obywatelskiego – Alfabet Buntu. Nie jestem skłonny popierać
Sebastiana we wszystkim, co
robi.
Irytowało
mnie jego pojawianie się w mediach np. Gazecie
Wyborczej,
zaangażowanie w obronie wolnych sądów, etc, etc. Mogę to jednak
zrozumieć. Ma swoje wartości i walczy o nie
w taki sposób jak uznaje za stosowny. Nawet w mediach
neoliberalnych, za którymi nie przepadam. Więcej mnie z nim łączy
niż dzieli. To stosunek do wielu spraw publicznych,
w który jest zaangażowany, mi. in. antyfaszyzm, walkę z ustawą
ministra Gowina o szkolnictwo wyższe czy agresje i represje ze
strony policji. Nie, nie jestem obiektywny pisząc o Sebastianie.
Jednak
widzę w jego osobie, to czego mi brakowało w społeczeństwie
wcześniej i było prawie niewidoczne. Ludzi zaangażowanych po
stronie słabszych, broniących prospołecznych idei. Sebastian nie
jest tylko sam na UW-u. Członkowie Studenckiego Komitetu
Antyfaszystowskiego działają aktywnie na terenie uniwersytetu przeciw faszystom i ich inicjatywom, za co spotykają ich różne nieprzyjemności.
W sprawie Sebastiana widzę typowa nadgorliwość, prewencyjne oraz
cenzurujące wolność wypowiedzi na uczelni ze strony jego władz.
Obawiam się jednego, przeczołgają go przez cały komisyjny
proceder do wyjaśnienia sprawy, który
zakończony się
umorzeniem.
W
jego trakcie zaprezentuje się Sebastiana innym żakom dla przykłady jaki ma być student Uniwersytetu Warszawskiego. Pozbawiony krytycznego myślenia oraz chęci walki o zachowania
przez państwową uczelnie świeckiego charakteru. Z
tym problemem mierzą się nie tylko UW-u, ale także instytucje
państwowe. Sprawa Sebastiana Słowińskiego jest jednym z wielu
przykładów tego, że od 30 lat Polska ma problem z rozdziałem państwa
od kościoła. Kibicuje temu, żeby sprawa została umorzona
jak najszybciej bez przeciągania jej w nieskończoność przez
komisję dyscyplinarną uczelni.
Komentarze
Prześlij komentarz