Poniżana
Dziennikarka TVN-u przesłuchuje z mamą Weroniki przerażające nagrania. Fot. "Uwaga", TVN.
Szynkielów
jest wsią położoną niedaleko Wielunia w województwie łódzkim.
Od wczorajszego reportażu „Uwagi” w TVN zna już cała Polska.
Nie jest to powód do dumy dla mieszkańców tej wsi. Bohaterką
reportażu była 11-letnia Weronika. Ma zespół Aspergera, czyli
zaburzenie ze spektrum autyzmu, charakteryzujące się trudnością w
relacjach społecznych i nieakceptowaniem zmian przy normalnej
inteligencji. Nie spotyka się to ze zrozumieniem ze strony dyrektora
szkoły podstawowej oraz jego żony nauczycielki. Jest z ich strony
szykanowana oraz upokarzana przy całej klasie. Dzieci są nastawione
przeciwko niej za sprawą rodziców. Nie mają oni pojęcia, jak
funkcjonuje dziecko z zespołem Aspergera. Dają się zmanipulować
prostackiemu dyrektorowi oraz jego żonie. Nauczania w tej szkole
stoi na niskim poziomie. Nastoletni uczniowie wiedzę o seksie
czerpią z internetu i rzucają w stronę Weroniki nieprzyjemnymi
epitetami m.in. żeby obejrzała sobie filmy XXX, jeśli nie wie, o
czym mówią. Dyrektor oczernia Weronikę, wraz z żoną straszą ją
więzieniem i pomieszczeniem bez klamek, gdzie ma być „umieszczona”
za to, jak się zachowuje. Mama Weroniki postanowiła dać córce
dyktafon. Przez miesiąc uczennica nagrywała to, co dzieje się w
szkole. Nagranie stanowiło istotny dowód w reportażu. Dyrektor,
kiedy dowiedział się przypadkiem, że dziewczynka go nagrywała,
postanowił się zemścić. Zgłosił rodzinę Weroniki na policję.
Prezentując ją jako rodzinę zdemoralizowaną, gdzie dziewczynka
jest wykorzystywana seksualnie. Kłamstwa pana dyrektora zaprowadziły
rodzinę Weroniki i ją samą przed obliczem sądu. Przesłuchiwano
ją bez psychologa, co jest wbrew ustawia o ochronie praw dziecka.
Obecni byli przy tym koledzy uczennicy z klasy oraz rodzice już
wcześniej do niej negatywnie nastawieni. Koledzy odgrażali się
Weronice przed terminem rozprawy, że sąd ją załatwi.
„Dyrektor
szkoły odmówił komentarza, rodzice i nauczyciele również nie
chcą rozmawiać na ten temat. - Ludzie boją się mówić. Nas
poinformowali mieszkańcy, którzy mieli już dosyć działań, do
jakich dochodziło w szkole – mówi Natalia Ptak z „Dziennika
Łódzkiego” (cytat z Onet.pl). Dyrektor szkoły podstawowej w
Szynkielowie został dzień po wizycie ekipy „Uwagi” zawieszony
w pełnieniu obowiązku przez wójta gminy Konopnica. Nowo powołany
dyrektor wywodzący się spoza lokalnego środowiska zmierza do
wyjaśnienia sprawy. Chce on poznać nazwiska nauczycieli, którzy
brali czynny udział w zdarzeniach prezentowanych w programie
„Uwaga”. Sprawą szykanowań Weroniki zajęła się prokuratura w
Wieluniu oraz kuratorium. Na podstawie reportażu można
wywnioskować, że dyrektor oraz jego żona nie są osobami o
wielkiej wrażliwość. Znęcając się nad uczennicą tylko dla
tego, że ma zespół Aspergera pokazują ich nieprzygotowanie do
roli pedagogów. Nikt do tej pory z nauczycieli i rodziców uczniów
szkoły podstawowej w Szynkielowie nie był skory do zakwestionowania
metod wychowawczych ze strony dyrektora szkoły czy jego żony.
Na
prowincji, w małych miasteczkach oraz wsiach takie sytuacje są na
porządku dziennym. Wynika to z prostej przyczyny, wszyscy tworzą
mała społeczność, znają się od lat i wiedzą o sobie wszystko.
Spora większość ludności wiejskiej i małomiasteczkowej kształcą
kiepsko wykształceni nauczyciele. Często z przypadku, nie z
powołania wybierają ten zawód. W szkołach wiejskich tworzą się
kasty rodzinne oraz towarzyskie układy. Trudno tam o tolerancję
oraz empatię wobec słabszych. Panuje tam cwaniactwo, kult siły,
patriarchat i niemal dewocyjne przywiązania do religii oraz
instytucji kościoła. Rodzina Weronika doznaje przykrość ze strony
lokalnej społeczność. Sąsiedzi nie potrafią zrozumieć, że
ludzie nie rodzą się doskonali ani pod względem fizycznym, ani
psychicznym. Niestety edukacja na wsi oraz w małych miastach jest od
początku transformacji niedoinwestowana. Ubywa także nauczycieli, a
ci co pozostali są często w grupie wiekowej 50+. Przemęczeni pracą
nie interesuje się poza przerobieniem programu na lekcjach,
relacjami między uczniami. Tego, co doświadczyła Weronika oraz
inni uczniowie uczęszczający do szkół na prowincji stanowi
porządek ich dnia codziennego. Przemoc ze strony kolegów i
koleżanek oraz nauczycieli stanowi element szerszego problemu
systemu polskiej edukacji w ciągu ostatnich 20. lat. Oczywiście
likwidacja mniejszych szkół i przerzucanie dzieci do ogromnych
edukacyjnych molochów w większych miejscowościach była i jest
bolączka edukacji w III RP. Reforma minister Zalewskiej tylko do
unaoczniła opinii publicznej skalę problemu. Z takich
przepełnionych szkół z mizerną wiedzą wychodzą uczniowie,
którzy w dorosłym życiu mają poglądy rodem ze średniowiecza.
Stąd bierze się akceptacja małych społeczności wobec
przemocowych zachowań w szkołach ze strony nauczycieli, uczniów
względem słabszych i krycie księży pedofilów przez osoby
dorosłe. System wolnorynkowy nie dał większych szans dzieciom z
wiejskich szkół czy małych miast takich, co ich rówieśnikom w
metropoliach. Tam też nie są zasypywane różnice klasowe, a dzieci
z bogatszych rodzin mają większe szanse na realizację siebie i
znalezienie odpowiedniej pracy w dorosłym życiu niż dzieci z
biednych rodzin. Dziedziczą oni po nich niski poziom życia pod
względem ekonomicznym oraz zdrowotnym. Na wsi i w małych
miasteczkach widać nierówności społeczne względem większych
miast. Obecny system będzie pogłębiał rozwarstwienie między
wielkimi aglomeracjami miejskimi a prowincją. Sytuacje patologiczne
będą się zdarzać na prowincji przy braku świadomości lokalnych
społeczności.
Komentarze
Prześlij komentarz