Człowiek potraktowany jak śmieć


W poniedziałek czytając „Gazetę Wyborczą” szok i niedowierzanie. Takie rzeczy tylko w Polsce! Można powiedzieć. 36-letni Vasyly jak wielu jego współobywateli przyjechał do Polski za pracą. Przebywał w kraju cztery miesiące. Zatrudniony był na czarno przez właścicielkę produkującą trumny. Firma znajdowała się koło Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. Kiedy 36-latek zasłabł pracownicy wezwali szefową. Ona nie pozwoliła wezwać karetki i poleciła wrócić do domu. Następnego dnia pracownicy nie zastali w zakładzie Vasyla. Został znaleziony martwy w lesie między Węgrowem a Skokami. Znalazł go przypadkowo leśniczy. Ta tragiczna historia zakończyła się aresztowaniem właścicielki zakładu. Z obawy o to, że wyda się sprawa zatrudnienia chłopaka na czarno postanowiła nie wzywać do niego lekarza. Wolała wywieść mężczyznę do lasu. Sprawa została nagłośniona przez „Gazetę Wyborczą” w poniedziałek 24 czerwca. W środę (26 czerwca) odbył się pogrzeb Vasyla. Przewóz ciała z Polski na Ukrainę to około 7 tysięcy złotych. Rodziny zmarłego nie było stać na to.

- Drodzy przyjaciele, ja i cała moja rodzina chcemy podziękować wszystkim, którzy wspierali nas w chwilach tego strasznego smutku, zarówno moralnie, jak i materialnie. Mamy środki na transport mojego brata. A wszystko to dzięki waszym dobrym sercom - pisze Daria, siostra tragicznie i bezsensownie zmarłego Ukraińca na Facebooku. Pociechą w tej sytuacji jest postawa ludzi, ich solidarność oraz chęć pomocy.

Niestety, historia Vasyla nie jest odosobniona i zapewne nie będzie ostatnim dramatem z udziałem obywateli państw zza Buga. Obecna sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna. Dlatego sporo osób stamtąd przyjeżdża do nas z nadzieją na znalezienie dobrze płatnej pracy. Godzą się często na urągające warunki pracy w imię pomyślności swojej rodziny. Sposób w jaki są traktowani w Polsce skłania wielu z nich do wyjazdu na zachód. Po 1 stycznia 2020 roku będą mogli zatrudnić się w Niemczech bez problemów. Niedawno Bundestag przegłosował liberalizację prawa, dzięki czemu pracodawcy jeszcze chętniej będą przyjmować pracowników spoza UE. Polscy pracodawcy obawiają się odpływu taniej siły roboczej zza wschodniej granicy. Przegrywają nie tylko z zachodnimi firmami wysokością zarobków, ale także sposobem traktowania pracowników. Oczywiście, Zachód w sprawach pracowniczych też jest daleki od ideału. Tam są także przedsiębiorcy chętni do wyzysku pracowników. Poza tym Niemcy oczekują przede wszystkim przyjazdu pracowników wykwalifikowanych. Czy zmusi to polskich przedsiębiorców do innego traktowania pracowników? Nie sądzę. Wielu z nich to drobni przedsiębiorcy, gdzie normą jest dla nich wyzyskiwanie pracowników. Umowa o pracę czy przestrzeganie BHP ich nie dotyczy. Pada pytanie: czy Polak mógłby zostać tak samo potraktowany? Oczywiście, że tak. Przykład sprawy z 2013 roku, gdzie pochodzący z Katowic Dominik został wywieziony do lasu pod Grójcem. Tam został zaatakowany przez swojego pracodawcę i jego kompana tasakiem. Chłopak pracował w firmie budowlanej. Domagał się zawarcia umowy, a gdy usłyszał odmowę ze strony szefa, zagroził poinformowaniem PIP o braku takiej umowy. Szef chciał go zabić. Powód tego był jasny. Nikt nie mógł się dowiedzieć o zatrudnieniu na czarno. To nie są pojedyncze przypadki, a jedynie ujawnione. Cała patologia rynku pracy jest ukryta za milczeniem pracowników będących ofiarami wyzysku przy bierności państwa oraz Państwowej Inspekcji Pracy. Warto czytać wspomnienia polskich emigrantów jak byli traktowani w kraju. Historie są podobne do tych, które opisywane są przez media obecnie z udziałem obcokrajowców. Jeśli są ujawniane oczywiście. Właścicielce zakładu produkującego trumny grozi pięć lat więzienia.
Czy wyciągnie jakieś wnioski ze tego, co zrobiła? Nie sądzę. Wielu drobnych przedsiębiorców kombinuje za przyzwoleniem państwa i akceptacją społeczeństwa od lat, jak tu zaoszczędzić na pracowniku. Będą wykorzystywać do ostatniego pracownika, zanim nikt im już nie zostanie w tym kraju. W imię zysku będą tak postępować, ale to rolą państwa jest ich utemperować, a nie wspierać. Regulując prawo z korzyścią dla pracowników. Dopóki sytuacja nie zmieni się, będziemy mieli do czynienia z takimi dramatami jak spod Nowego Tomyśla. 36-letni Vasyl dla rodziny zaharował się na śmierć. Warto o tym pamiętać! Został potraktowany jak śmieć. Słowa nie wystarczą. Nie wystarczą przeprosiny. Liczą się działania. Ze strony państwa oraz samorządu widać jest brak inicjatywy. Vasyl pragnął jedynie zarobić na godne życie dla swojej rodziny. Jak wielu Ukraińców był ofiarą polityki swojego kraju. Jest więc podwójną ofiarą systemu i antyludzkiej postawy polityków w dwóch krajach. To oni uczynili go biednym, a potem pozwolili wyzyskiwać go w pracy, przez co stracił życie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa