Upadek III Rzeczypospolitej


Klęska III RP tkwiła w jej fundamentach. Na zdjęciu współtwórcy postpeerelowskiego porządku, Lech Wałęsa (ówczesny prezydent Polski), a za nim członek jego kancelaria i obecnie prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Ich konflikt polityczny oraz słowne razy są bardziej dla istotne od tego, co przez lata transformacji przeżywali zwykli ludzie w Polsce. Wielu z nich jest emocjonalnie zaangażowanych w ten konflikt. Narracja jaka przy tym towarzyszy zaciemnia obraz tego jak powstała III Rzeczypospolita.

Dwunastoletni Damian i jego starszy o cztery lata brat Albert zamieszkują w jednej z kamienic na warszawskim Grochowie. Są sierotami mieszkającymi w jednym pokoju z babcią, panią Anną. Ich matka zmarła na raka kilka lat temu, a ojciec dekadę temu zginął w wypadku samochodowym, gdy Damian miał dwa lata. Pozostawił chłopcom długi, za które muszą spłacić, więc komornik zabiera im część renty. Rodzina zmarłego tragicznie mężczyzny o jego długach dowiedziała się po latach. Byli w szoku. Do tego dochodzą kłopoty babci. Wzięła od parabanku kredyt w wysokości 5 tysięcy złotych, na leczenie chorej córki. Spłaciła kredyt, ale komornik wszedł na jej emeryturę wysokości 1000 złotych i pobiera z tego sumę wysokości 300 złotych miesięcznie. Pani Anna ze łzami w oczach opowiada przed kamerą o tragicznej sytuacji w jakiej się znalazła wraz z dwoma wnukami po śmierci córki i zięcia. Chłopcy także nie ukrywali swoich emocji. Los tej rodziny 18 lipca zaprezentowano w polsatowskim programie Interwencja. Sporo podobnych historii pojawia się w programach telewizyjnych o charakterze interwencyjnym. Mają one na celu ukazanie opinii publicznej sytuacji, które wymagają szybkich, wręcz natychmiastowych, działań ze strony instytucji państwowych. Programy takie jak Interwencja czy Uwaga! Pełnią rolę OPS-ów.

Kwestie społeczne oraz socjalne to największa bolączka III Rzeczypospolitej. Pani Anna oraz jej wnukowie są jednymi z wielu ofiar braku skutecznej polityki społecznej, oraz programów walki z ubóstwem oraz wykluczeniem. Rosnące rozwarstwienie społeczne, niskie dochody oraz brak perspektyw są powodem emigracji dla kolejnych pokoleń. Wczoraj w mediach ukazał się raport Narodowego Banku Polskiego opisujący proces emigracji. Prezentuje on zgoła odmienny trend.

Rekordowo niskie bezrobocie w Polsce ograniczyło wyjazdy nowych emigrantów do głównych krajów emigracji z przeszłości, takich jak Wielka Brytania i Niemcy - napisano w opublikowanym w czwartek raporcie Narodowego Banku Polskiego „Polacy pracujący za granicą w 2018 r.” - informuje Polska Agencja Prasowa. Raport o emigracji trudno nazwać rzetelnym opisem emigracyjnej rzeczywistość Polaków. To raczej sposób władz na zatrzymanie młodych w kraju i do tego raczej nieudany. NBP to instytucja państwowa zarządzana przez polityka wywodzącego się z rządzącej partii, podobnie jak jego poprzednicy. Musi wydawać raporty zgodne z linią rządzących oraz biznesu. Przedsiębiorcy, banki i inne szemrane instytucje finansowe są zaniepokojone masowością emigracji z Polski. Dla kapitału zagranicznego nie jest to aż takim problemem. Wystarczy, że przeniosą linię produkcyjną do innego kraju, gdzie z masowym procesem emigracji nie mają do czynienia. Inaczej mają się polscy właściciele firm. Obawiają się, że nie będą w stanie zatrzymać pracowników z Ukrainy czy Białorusi. Niemcy mają zamiar od przyszłego roku otworzyć swój rynek pracy na osoby spoza Unii Europejskiej. Natomiast rządowi oraz polskim kapitalistom zostaje jedynie zaklinanie rzeczywistości, używając medialnej tuby propagandowej. Internauci wyrazili swoją opinię na temat obecnej polskiej emigracji pod informacjami o raporcie NBP w mediach społecznościowych. Spora część wyraziła ochotę na pozostanie na zachodzie lub wyjazd z kraju, nie zgadzając się jednoczesne z tezami stawianymi przez narodowy bank.

Jestem na wyspach,pracuje tylko 2 godz dziennie,i mam za to tyle ile wynosi moja jałmużna w Polsce..moja emerytura....po co wracać do skorumpowanej Pislandzkiej Polski?? żeby zdychać z głodu ?” - pisze Barbara Majewska.

"Pieprzą głupoty. Pracuję na pół etatu, wynajmuję mieszkanie z ogródkiem w samym centrum stolicy, co roku latam do Azji na urlop.. Tajlandia , Sri Lanka, Wietnam, Myanmar, Bali itp.itd. Po powrocie z Polski robię sobie przymusową dietę. Pieprzenie kotka za pomocą młotka - dla nie mających pojęcia o rzeczywistości” - dodaje od siebie Renata Czuba.

Raportowi NBP przeczą też twarde dane: „Najbardziej zmniejszyły się transfery pieniędzy od rodaków pracujących w Wielkiej Brytanii – wynika z danych NBP. W ubiegłym roku przysłali oni nad Wisłę niecałe 3,1 mld zł – o ponad 18 proc. mniej niż w w 2017. To trzeci rok z rzędu spadku transferów pieniędzy z Wielkiej Brytanii. – Może to wskazywać, że Polacy nie planują powrotów do kraju w najbliższej perspektywie. Orientują się na długi pobyt na Wyspach lub nawet chcą osiedlić się tam na stałe – komentuje prof. Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. W wielu przypadkach Polacy mają już w Zjednoczonym Królestwie swoje centrum życiowe, a więc miejsce, gdzie skoncentrowane są ich sprawy rodzinne, osobiste i majątkowe”. Powyższy tekst pochodzi z 4 kwietnia tego roku z artykułu Janusza Kowalskiego zamieszczonego na portalu dziennik.pl. Raport zaś obejmuje okres 2016-2018.

Widoczna rozbieżność między dokumentem NBP a rzeczywistością to nienowość. Kolejne rządy od wejścia Polski do UE udają, że problem jaki niesie ze sobą emigracja dla społeczeństwa nie istnieje. Międzynarodowy Fundusz Walutowy podał informacje, że do 2050 roku w Polsce o ponad 30% zmniejszy się liczba osób wieku produkcyjnym. Niektórzy ekonomiści te dane przyjmują jako rzecz oczywistą. Zastąpi się brakujące kadry robotami. Rozwój automatyki postępuje tak szybko, że nie potrzeba będzie więcej rąk do pracy. Takie myślenie jest raczej efektem bezradności neoliberalnych ekonomistów wobec emigracji młodych. Nic z ich diagnoz się nie sprawdziło. Obnażyło jedynie brak rozeznania w sytuacji społecznej z brakiem wiedzy wychodzącej poza schematy przyjęte 30. lat temu. Wracając do automatyzacji usług - nie postępuje ona aż tak szybko. Nie da się zastąpić we wszystkich usługach ludzi robotami czy maszynami. Człowiek musi też zajmować się ich serwisowaniem, lub konserwacją. Już teraz brakuje kadry zawodowej przy istniejących chociażby automatach biletowych, które potrafią stać zepsute na przystankach czy dworcach tygodniami, a nawet miesiącami.

Jest też rzecz równie ważna, co wynagrodzenia za pracę, brana pod uwagę przy podejmowaniu przez Polaków emigracji. To opieka społeczna oraz świadczenia socjalne. Na zachodzie próby jej rozmontowania kończą się tak jak we Francji. Ruch żółtych kamizelek pokazał siłę ruchów oddolnych oraz związków zawodowych. W Polsce przez 30. lat zrobiono wszystko na odwrót. Rola związków zawodowych jest mniejsza niż za Odrą, a ruchów oddolnych jest o wiele mniej. Dlatego politycy nie robią nic w polityce społecznej państwa od lat. Historia pani Anny oraz jej wnuków zaprezentowana w Interwencji jest efektem wieloletnich zaniechań ze strony samorządów oraz władzy centralnej względem najsłabszych i najuboższych obywateli. Wspieranie wyłącznie biznesu, sektora prywatnego kosztem interesu społecznego kończy się katastrofą demograficzną. Wprowadzenie 500+ pomogło w redukcji skrajnej nędzy, jednak problemu nie zlikwidowało, gdyż pomoc finansowa tego typu to za mało aby poprawić sytuację. Dlatego obecnie władza chce odwrócić uwagę opinii publicznej. Straszy nas smokiem Gender, ideologią LGBT+, Żydami i ich roszczeniami, lewakami, masonami, cyklistami, etc.,etc. W zamian, ale przede wszystkim tak jak poprzednie rządy po 1989 roku broni bogatych przed biednymi. Upadek teorii liberalnej o symbiozie wolnego rynku, wolności i demokracji na świecie po kryzysie w 2008 roku, był także początkiem upadku III RP. Jej istnienie od samego początku transformacji było zaprzeczeniem praw człowieka. Zaczęto mówić językiem wykluczenia, pogardy i w końcu mamy to, co mamy. Postsolidarnościowe elity wraz z kościołem wiodły w tym prym. Biskupi, księża milczeli, gdy coraz więcej obywateli doświadczało ubóstwa. Leszek Balcerowicz mówił językiem wykluczenia. To on wprowadził określenie „roszczeniowiec” do debaty publicznej. W ten sposób ucinał dyskusję na temat skutków jego reform. Język jakim się posługiwał w debacie publicznej wszedł do mowy polityków, publicystów i sporej części społeczeństwa. Stał się językiem III RP. Głosów przeciwnych było niewiele. Nie mogły się przebić przez medialny szum. Wykluczenie z biegiem czasu stało się domeną nie pojedynczych osób, ale sięgnęło wielu regionów. Liberałowie byli w natarciu przez wiele lat. Frustracja w społeczeństwie rosła stopniowo. Jarosław Kaczyński wyczuł nastroje społeczeństwa. Wykorzystał to. Pomogli mu w tym nie tylko politycy PO, w tym prezydent Komorowski zaliczający kolejne publiczne wpadki. Także neoliberalni publicyści jak Adam Michnik, którzy jeszcze w styczniu 2015 roku nie przyjmowali do wiadomości, że to nie ówczesny urzędujący prezydent wygra majowe wybory. PiS od PO czy PSL różnią tylko niuanse ideowe. Kwestie fundamentalne mają wspólne. Dobrze opisuje to Tymoteusz Kochan, filozof, publicysta i działacz lewicowy: „To Platforma Obywatelska otworzyła puszkę pandory rozwijając IPN i dając zielone światło jego pomysłowi na młodzież. To PO rozpoczęła proces walki z komunizmem i lewicą, i tworzenie nowej osobowości Żołnierza Wyklętego. To PO pozostawała w bliskich relacjach z kościołem i chroniła wszystkie jego działania. Z czasem - już w roli opozycji - PO wygasiła nawet cały swój wielki bój o Konstytucję. Teraz, w obliczu zdarzeń w Białymstoku, partia ta wcale nie ma zamiaru też walczyć i silniej upominać się o tolerancję, czy zwalczać uliczny faszyzm i agresywną ksenofobię. Marzeniem PO jest bowiem bycie bardziej neoliberalnym PiS-em, a genetycznie i kulturowo są to formacje bardzo do siebie zbliżone. Miejsca na obie naraz po prostu jednak nie ma”. Nie jest tak, że w PiS nie ma beneficjentów III RP. Rządząca partia w końcu wywodzi się z Porozumienia Centrum. PC było jednym z pierwszych ugrupowań postsolidarnościowych, które skorzystały na podziale majątku po jej rozwiązaniu w październiku 1990 roku. Dzięki temu Jarosław Kaczyński wraz z wierną mu „gwardią” mógł latami zgrywać „represjonowaną” opozycję, mając jednocześnie stałe źródło finansowania. Tym źródłem były między innymi słynne grunta przy ulicy Srebrnej na warszawskiej Woli. Premier Morawiecki to bogaty przedstawiciel lobby bankowego, od lat związany zawodowo z wielkimi instytucjami finansowymi. PiS nie jest żadną nową jakością w polityce. Stanowi kontynuację tego, co było. Zmiana skompromitowanej III RP na IV RP nie ma znaczenia dla polskiego społeczeństwa.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa