Klęska i ból


Po 30. latach od wydarzeń 4 czerwca 1989 roku Timothy Garton Ash, znany angielski historyk oraz zwolennik thatcheryzmu wygłosił podczas swojej wizyty w Polsce wykład, w którym powiedział między innymi: „Zacznę tak: w 89 roku – choć zaczęło się to już w 88 roku – zaszła cudowna, bezprecedensowa, pokojowa rewolucja. Dokonano zasadniczej zmiany systemu politycznego, bez przemocy. Potem były wolne wybory, suwerenny parlament, niezależne sądy, Deklaracja praw. Fundamenty wolności, fundamenty demokracji liberalnej”. Ash nie rozumie i najwidoczniej nie chce zrozumieć, że od końca lat 90-tych ubiegłego wieku wiele się zmieniło w Polsce, Europie i na świecie. Jego diagnozy polityczne stawiane w 1999 roku okazały się pomyłką. Trudno jednak, chcąc uchodzić za autorytet, przyznać się do swojej omylności przed opinią publiczną. Podobnie jest z Leszkiem Balcerowiczem. Kiedy w 2007 roku przestał być prezesem Narodowego Banku Polskiego, przestał pełnić funkcje publiczne. Nadal jednak jest szanowanym przez część społeczeństwa komentatorem polskiej rzeczywistości zapraszanym do liberalnych mediów jak TVN czy Radio TOK FM oraz udzielającym wywiadów w „Gazecie Wyborczej”. Podobnie jak Ash, Balcerowicz i inni polscy liberałowie nie wyzbyli się toku rozumowania z lat 90-tych. Stanowi to paliwo dla skrajnie prawicowych ugrupowań tworzących teorie o spisku liberałów dążących do zniszczenia Polski.

W kontrze do Asha w ocenie polskiej rzeczywistości ostatnich czterech dekad stoi osoba Davida Osta. Ost amerykański politolog oraz publicysta urodzony w 1955 roku, był świadkiem narodzin ruchu „Solidarności” w gdańskiej stoczni im. Lenina w gorącym politycznie lecie 1980 roku. Z ogromnym entuzjazmem przypatrywał się ruchowi „Solidarności”, podobnie jak większość zachodnich intelektualistów. Pomimo to ponad dekadę później, jako jeden z nielicznych na zachodzie publicystów, krytykował drogę przemian jaką szła Polska. Diagnozy Davida Osta miały nieprzyjemny posmak dla polskich liberałów. Lepiej było słuchać klakierów w postaci Asha czy Normana Daviesa.

Obaj historycy, Davies oraz Ash uważają, że sojusz robotników z prawicą z 1980 roku przyniósł Polsce korzyści w postaci demokracji liberalnej. Twierdzą oni, i nie tylko oni, że taki sojusz był konieczny z racji siły przeciwnika jakim było opresyjne państwo. David Ost ocenia jednak ten sojusz jako błąd. Polska prawica na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX wieku była nieliczna, ograniczająca się do środowiska intelektualnego, artystów, pisarzy, prawników, studentów oraz kadry naukowej. Dopiero od wydarzeń czerwca 1976 roku w Radomiu i Ursusie i powstaniu Komitetu Obrony Robotników intelektualiści zainteresowali się losem robotników, ale tylko tych zwalnianych za udział w strajkach. Jak zauważa Ost nigdy robotnicy na przymierzu z prawi zarówno tą liberalną jak tą bardziej radykalną nie wychodzą dobrze.

Polska stała jednym z niewielu krajów, gdzie ruch robotniczy związał się z polityczną prawicą – pisze Ost, i dodaje – Ponieważ jednak prawicy nigdy nie interesowało zaspokojenie bytowych potrzeb pracowników – zawsze była tak samo prorynkowa jak liberałowie – mogła zdobywać poparcie wyłącznie przez podnoszenie kwestii niemających nic wspólnego z gospodarką”. Cytat ten pochodzi z książki „Klęska Solidarności” autorstwa Davida Osta, którą ukończył w 2004 roku. W Polsce książka ukazała się w 2007 roku. Jej treść i to w jakim momencie się ukazała tworzą całość przekazu co do rzeczywistości w jakiej Polacy żyli i nadal żyją. Paradoksem tej książki jest nakładem jakiego wydawcy ukazała się na polskim rynku. Muza S.A. to wydawnictwo powstałe w 1991 roku na majątku upadłego państwowego wydawnictwa Sportu i Turystyki. Okoliczności jego powstania dobrze obrazują początki polskiej transformacji oraz to jak się dorabiała nowa „lewicowa” elita, jeszcze niedawno przyszłość PZPR. Ost prezentuje SLD jako formację, która po swoim zwycięstwie jesienią 1993 roku w wyborach parlamentarnych, nie dała się przegranej rozdrobnionej prawicy oraz „Solidarności” zaszufladkować.

Problem polegał jednak na tym, że SLD nie chciało odgrywać wyznaczonej mu roli. Paradoksalnie to właśnie postkomunistyczny rząd okazało się najbardziej przychylnym dla świata pracy ze wszystkich gabinetów po 1989 roku”. Autor zwraca uwagę na to, że po utworzeniu koalicyjnego rządu z PSL-em pod przewodnictwem Waldemara Pawlaka, zniesiono ponadnormatywny podatek od wynagrodzeń w państwowych jeszcze przedsiębiorstwach. Ost widzi także drugą ciemniejszą stronę rządów pierwszej koalicji SLD-PSL z lat 1993-1997 i jak pisze: Administracja SLD nie była, oczywiście, panaceum na bolączki ludzi pracy”. Podkreśla on ciągłość zachowanej polityki ekonomicznej przez SLD, pogłębienie prywatyzacji i mocne zaangażowanie się po stronie sektora prywatnego. Warto przypomnieć (o czym autor niestety nie pisze), że SLD stoi za najbardziej nieludzkim prawem po 1989 roku jakim jest prawo eksmisji na bruk (z 1994 rok) . Przede wszystkim jednak Ost pisze o losach „Solidarności”, która z biegiem lat jakie mijały od 1989 roku straciła całkowicie swój związkowy charakter.

W sytuacji, gdy fałszywy radykalizm roku 1994 nie pozyskał „Solidarności” wielu zwolenników, a ona sama nie chciała postrzegać siebie jako „wyłącznie” związku zawodowego, wybrała rolę rzeczniczki innych spraw” - pisze Ost - to jego wstęp do opisu procesu jednoczenia prawicy wokół „Solidarności”. Lata 1994-1996 to czas tworzenia się ugrupowania łączącego różne prawicowe partyjki w jeden silny blok. 8 czerwca 1996 roku powstała Akcja Wyborcza Solidarność – AWS. Ponad rok później AWS wygrał wybory do parlamentu, ale musiał zawrzeć koalicję z Unią Wolności. Balcerowicz po sześciu latach znowu wrócił na stanowiska ministra finansów. Nastąpiła dalsza liberalizacja, prywatyzacja i pogłębiła się bieda w społeczeństwie. Ost porusza nie tylko procesy polityczne, tworzenie się partii politycznych lub ich koniec. Skupia się także na polskim społeczeństwie i rynku pracy, coraz bardziej poddawany brutalnym zasadą globalizmu.

Na początku lat dziewięćdziesiątych tysiące pełnych nadziei ludzi ustawiały się w kolejkach z podaniami o pracę. Szybko się jednak okazało, że tutaj właśnie odbywa się łamanie praw pracowniczych, o którym uczono, że jest nieodłączną cechą systemu kapitalistycznego, i w które z tego właśnie powodu pracownicy nie wierzyli. Wyśrubowane wymagania, poganianie personelu, nieustannie zmieniając się zakres obowiązków, drakoński nadzór, sprzeniewierzanie przez dyrekcje funduszu socjalnego, obowiązkowa praca w nadgodzinach, o których nie uprzedzono i za którą nie płacono, natychmiastowe zwolnienie przy pierwszych oznakach dezaprobaty”. Opisana sytuacja pracowników wygląda znajomo? Oto obraz sprzed siedemnastu lat. Kiedy już AWS nie istniał a w Polsce rządziła drugi raz koalicja SLD – PSL. Pod poniższym cytatem znajduje się tabela ze wskaźnikiem bezrobocia w Polsce, w latach 1990-2004. Na początku transformacji (1990 rok) niepracujących było 6,3%. W 1991 roku było już ich 11,8%, a w 1993 roku 14,9%. Kolejne lata rządów SLD – PSL obniżyło stopę bezrobocia do 10-11%, a w latach rządów AWS wzrosło do 15-18%. Już po 2001 roku aż do wejścia Polski do Unii Europejskiej to wzrost 18-20%. David Ost kończy książkę w momencie dla Polski przełomowym. 1 maja 2004 roku nastąpiło przystąpienie do UE, ale także rozpoczął się masowy exodus Polaków i Polek z kraju. Leszek Miller ówczesny premier oraz przewodniczący SLD nie ukrywał ulgi związanego z otwarciem rynku pracy w Irlandii oraz Polski.

Ost kończy tezą, że kapitalizm się skończył w takiej postaci jaką miał przez lata 80-te i 90-te XX wieku. Pojęcie klas nie przeszło do lamusa i może być wykorzystane przez ówczesne ugrupowania prawicowe, takie jak Le Pena we Francji czy prawicowo – ludowe Leppera w Polsce. Autor wskazuje na zmęczenie większości społeczeństwa systemem kapitalistycznym w 2001 roku. Symbolem tego jest wejście wówczas do parlamentu LPR – Ligii Polskich Rodzin oraz Samoobrony. To był sygnał dla elit postsolidarnościowych, że transformacja poniosła porażkę. Nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków. Najwidoczniej nie czytali Osta, a jeśli tak, to woleli zagłębiać się w panegiryczne publikacje intelektualistów pokroju Asha i Davisa. Minęło piętnaście lat od kiedy David Ost ukończył „Klęskę Solidarności”. Życie dopisało resztę do niej. Dziś mierzymy się z katastrofą NSZZ „Solidarność”, której „sukces zwycięstwa nad komunizmem” przyniósł robotnikom jedynie poczucie klęski i bólu dnia codziennego. Zmusił ich dzieci oraz wnuki do szukania pracy poza miejscem zamieszkania, gdzie także nie unikają wyzysku przez pracodawców. Padają ofiarą handlu ludźmi, współczesnemu niewolnictwu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Jak ukraść mieszkanie?