Zygmunt I "Zdrajca"
Zygmunt I Stary, portret autorstwa Andrzeja Mastera z 1546 r.
Zygmunt
Stary zdrajcą Polski? Wydaje się to być niemożliwe. Do tej pory
przedostatniego Jagiellona na polskim tronie w polskiej historii jako
postaci niemal krystalicznej. Czasy jego panowania (1506-1548)
przyniosły Polakom względy pokój na granicach i rozwój
gospodarczy. „Złoty wiek” miał swoją ciemniejszą stronę. Za
panowania ostatnich Jagiellonów wzrosło ciemiężenie chłopów,
polityczne znaczenie szlachty i wykluczenie polityczne mieszczan.
Król Zygmunt był monarchą senatorskim, skonfliktowanym ze średnią
szlachtą domagającą się od swojego władcy poszanowania prawa i
niefaworyzowania magnaterii. W polityce zagranicznej król dążył
do kompromisu, ale był też niekonsekwentny. Ogromny wpływ na niego
miał wielki kanclerz koronny Krzysztof Szydłowiecki (1467-1532),
pozostający w przyjacielskich relacjach z Habsburgami oraz
Albrechtem Hohenzollernem. Po nierozstrzygniętej wojnie z Zakonem
Krzyżackim toczonej w latach 1519-1521 król Zygmunt był skory do
zawarcia traktatu z Krzyżakami 8 kwietnia 1525 roku. Czy monarcha
oddając w lenno dawne ziemie zakonne ze stolicą w Królewcu mógł
przewidzieć, że za dwa wieki nowo powstałe księstwo pruskie
będzie brało udział w rozbiorach Polski? Oczywiście nie. Polska i
Zakon były wyczerpane wojną, której przebieg nie dał jasnego
rozstrzygnięcia. Albrecht nie mogąc znaleźć sojuszników w osobie
papieża, cesarza oraz innych europejskich monarchach chciał ugrać
dla siebie jak najwięcej. Zwrócił ku nowej religii i spotkał się
w Wittenberdze z Marcinem Lutrem. Luter charyzmatyczny kaznodzieja
szerzący po Niemczech nową wizję chrześcijaństwa cieszył się
przychylnością większości niemieckich książąt oraz landgrafów.
Namówił on Albrechta na przyjęcie nowej wiary, rozwiązanie Zakonu
Krzyżackiego i powołanie Księstwa Pruskiego. Hohenzollern przystał
na pomysł Lutra. Wszystko zależało od wuja wielkiego mistrza,
króla Zygmunta I. Pomysłowi przekształcenia zakonu w księstwo
przychylny był Szydłowiecki. Biorąc pieniądze zarówno od
Albrechta i Habsburgów bardzo im się przydał mając wpływy na
starego monarchę. Przeciw planom sekularyzacji zakonu ostro wystąpił
prymas Polski Jan Łaski i królowa Bona Sforza. Król przychylił
się do prośby siostrzeńca. Albrecht został pierwszym księciem
pruskim. Był to pierwszy sukces dyplomatyczny domu Hohenzollernów.
Obwinianie samego Zygmunta I Starego o konsekwencje dla Polski za tą
decyzję jest prymitywnym uproszczeniem historii. Król uważał
Rzeczpospolitą (Koronę) i Litwe za państwa nie mające sobie
równych w Europie Środkowej. Ostrzeżenie królowej przed
Albrechtem traktował jako kolejny wybuch gniewu małżonki, a
prymasa Łaskiego na ogół lekceważył. Był pod ogromnym wpływem
Szydłowieckiego i biskupa poznańskiego Piotra Tomickiego. Bardziej
ich można obwinić za traktat krakowski niż samego króla. Niestety
od czasów rozbiorowych mamy narrację w historii doszukiwania się
wyłącznie personalnej odpowiedzialności za klęski Polski w XVII i
XVIII stuleciu. Szczególnie narracja Joachima Lelewel
(1786-1861) jest
widoczna w publicystyce prawicowych
historyków do dziś.
Trzeba pamiętać, że Polskę traktowano
jako własność króla. Nawet jeśli jego władza nie była
absolutna, to związki dynastyczne były istotne i stanowił powody
do zawierania sojuszy. Albrecht Hohenzollern był nie tylko wielkim
mistrzem Zakonu Krzyżackiego, ale także synem siostry Zygmunt I,
królewny Zofii. Król był bardzo
sentymentalny, związki rodzinne były dla niego bardzo ważne.
Oczywiście nie miał zamiaru odpuszczać siostrzeńcowi w dwuletniej
wojnie z zakonem, ale nie miał oporów przed pojednaniem się z nim
w Krakowie.
Żaden historyk oraz publicysta nie nazwał lub
nawet sugerował, że król Zygmunt I jest zdrajcą. Niestety
poziom prezentowania
polskiej historii
pod rządami PiS sięgnął dna. Za autorytety naukowe
uważane
są wyłącznie osoby o prawicowych poglądach, nazwanych a
jakże patriotycznymi. W tym intelektualnym
prawicowym rynsztoku świetnie odnalazł swoje
miejsce Radosław Patlewicz. Postanowił
otwarcie nazwać
Jagiellona zdrajcą. W swojej „Wielkiej Księdze Zdrajców Polski”
sugeruje, że król podłożył podwaliny pod późniejsze rozbiory
kraju. Patlewicz jest znanym krytykiem
„Wielkiej Lechii”, dopatrując się w popularyzacji tego mitu
działania obcej agentury. Nie zauważa, że sam rozpowszechnia
podobne historyczne bzdury, czyniąc Zygmunt I wyłącznie
narzędziem
realizacji polityki swojego siostrzeńca wobec
Korony. Nie zauważa, że polityka księcia ulegała zmianie. Nie
zawsze była ona wyłącznie nastawiona na szkodzenie Polsce. To
Albrecht dążył do ożenienia kuzyna Joachima Hektora z najstarszą
córką króla, królewną Jadwigą (1515-1572). Książę wiązał z
tym ogromne nadzieje na sukcesje
Hohenzollernów na węgierskim tronie. Jadwiga była bowiem
siostrzenicą króla Węgier Jana Zapolyi i jedyną jego sukcesorką.
Ambicja księcia szła o wiele dalej niż tron poszarpanych
konfliktami wewnętrznymi oraz zewnętrznymi Węgier. Coraz bardziej
realne stawały się szanse sukcesji po
Jagiellonach na Wawelu. Zwłaszcza kiedy
Jadwiga urodziła 2 grudnia 1538 roku syna. Nie przypadkiem ona i
elektor Joachim Hektor nadali mu imię Zygmunt. Miał on w
przyszłości panować jako następca swojego dziadka i wuja Zygmunta
Augusta. Do dziś stanowi tajemnicę jak
umarł brandenburski książę na zamku Moritzburg położonym w
Halle (obecnie w kraju związkowym Saksonia – Anhalt). Wszak
Habsburgowie nie chcieli Hohenzollerna na żadnym tronie europejskim.
Czy pomogli 28. letniemu wnukowi Zygmunta Starego pożegnać się z
ziemskim padołem pozostaje kwestią domysłów. Na
tronie zasiadł w 1587 roku inny siostrzeniec Zygmunta Augusta oraz
wnuk Zygmunta I Starego, królewicz Zygmunt Waza. Religijność Wazy
i chęć wspierania kontrreformacji w Polsce przez niego imponuje
Patlewiczowi bardziej niż rządy ostatnich Jagiellonów.
Patlewicz
zabrnął w typową dla skrajnieprawicowego środowiska historyczną
grafomanie. Traktowanie poważnie jego wynurzeń na temat historii
Rzeczypospolitej XVI – XVIII wieku jest smutnym obrazem stanu
polskiej historiografii ostatniej dekady. Obala
mit Imperium Wielkiej Lechii, sam jednocześnie
stawia absurdalne teorie o zdradach oraz
spiskach. Wpisuje
w to ostatnich
Jagiellonów. Nie
ukrywa niechęci względem prozachodniej polityki dynastii
jagiellońskiej.
Niestety „Wielka
Księga Zdrajców Polski”, książka
wybitnie grafomańska
stała się jedną z propozycji wydawniczych na XXVIII Targach
Książki Historycznej. Świadczy to o tym
jakich historię
promuje obecna władza w Polsce mi. in.
wspierając finansowo
i politycznie
Instytutu Pamięci Narodowej. Warto
przypomnieć!
Promuje i zatrudnia
takich jak Radosław Patlewicz historyków – grafomanów.
Komentarze
Prześlij komentarz