Koronawirus w mieszkaniu
Jak
długo pandemia potrwa, stanowi wielką niewiadomą. Przyszłość
polskich lokatorów jest niepewna. Chociaż komornicy zawiesili na
czas kwarantanny eksmisje i windykacje, nikt kto teraz ma dach nad
głową nie może być pewien niczego. Środki pieniężna mogą się
skończyć szybko, a przeżycie każdego dnia będzie zadaniem
niełatwym. O terminowym opłacaniu rachunków nie może być teraz
mowy. Wielu nie będzie w stanie ich uiszczać. Państwo ma jedynie
plan ratowania przedsiębiorców, o lokatorach nie myśli. Rada
Miasta Stołecznego Warszawy na ostatnim posiedzeniu zawiesiła
czynsze w kamienicach komunalnych. W innych miasta już tak zrobiono
lub ma tak być. To dobry krok, ale wakacje czynszowe powinny
dotyczyć wszystkich lokatorów. Spółdzielnie mieszkaniowe są
podmiotami niezależnymi od siebie, samorządu i władzy centralnej.
Rada spółdzielni decyduje o tym, czy zawiesza czynsze lub nie.
Nastawieni na zysk właściciele mieszkań prawdopodobnie będą
chętnie łamać czas kwarantanny i dokonywać nielegalnych eksmisji.
Młodzi ludzie pracujący na śmieciówkach już zapewne myślą o
powrocie do domu. Skoro nie mają z czego żyć, wolą wrócić do
domu, gdzie będą mogli żyć obok rodziców.
Koronawirus
już przewrócił rynek mieszkaniowy w Polsce do góry nogami. Ze
szkodą dla najuboższych obywateli. Właściciele mieszkań już
zacierają ręce, ponieważ będą mogli narzucać dowolne,
wykorzystując bierną postawę państwa. Ludzie zmuszeni wynajmować
mieszkania na wolnym rynku w dużych miastach, dla obniżenia kosztów
będą musieli dzielić się najmowaną powierzchnią z innymi i
niewykluczone, że w jednym mieszkaniu zamieszka więcej niż trzy
osoby. To będzie dno cywilizacyjne (moralne Polska osiągnęła już
wiele lat temu). Obecna (nadzwyczajna) sytuacja powinna odejść od
prawa własności. Rolą państwa w tak trudnej sytuacji jest obrona
swoich najsłabszych obywateli, a nie kierowanie się ideami
ekonomicznymi sprzed trzydziestu lat. Nie ma co liczyć na rozsądek
władz samorządowych i centralnych. Będą miały na uwadze przede
wszystkim programy dla przedsiębiorstw, przedsiębiorców i innych
zamożnych osób. Ważna rolę odegrają organizacje lokatorskie
zajmujące się od lat walką z wolną amerykanką na rynku mieszkań.
Mogą powstać nowe w miastach, w których jeszcze ich nie ma.
Solidarność wszystkich lokatorów jest szansą na obronę przed
patologią mieszkaniową. To, czego najbardziej boją się prywatni
właściciele, deweloperzy i władza, to świadome społeczeństwo.
Nie
jest tak, że skoro mam oszczędności, opłaciłem czynsz z góry za
kilka miesięcy, to mogę spać spokojnie. Ponieważ owe oszczędności
stopnieją, gdy ni z tego ni z owego będzie trzeba płacić
dwukrotną wysokość czynszu. Dla polskiego społeczeństwa, wśród
którego zdecydowana większość wydaje prawie 1/3 swojego
wynagrodzenia na rachunki wolny rynek mieszkaniowy połączony z
pandemią koronawirusa może oznaczać dojście do ściany. Tylko
regulacja czynszów, powrót do polityki mieszkaniowej sprzed 1990
roku będzie ratunkiem dla milionów średniaków i biedniaków przed
osobistymi tragediami. Niestety, znając wyobcowanie władzy, nic się
nie zmieni. Skutek tego będzie taki, że za kolejny kryzys zapłacą
najbiedniejsi, nie zaś pani lub pan mieszkający w Konstancinie pod
Warszawą. Oni żyją zamknięci w swoich posiadłościach sterylnie
odgrodzeni od reszty społeczeństwa. Podobnie jak rządzący nami,
maluczkimi. To nie jest solidarność jaką widzą i chcą widzieć
publicyści, dziennikarze oraz celebryci.
Co ma państwo do prywatnych mieszkań, jak ktoś nie ma na wynajem, to niech wraca do domu, bo każdy gdzieś mieszka. W Warszawie jest już plaga cwaniaków, którzy nie płacąc za nic zrobili sobie sposób na życie i żyją na cudzy koszt. Najem prywatny powinien być regulowany kodeksem cywilnym.
OdpowiedzUsuń