Księżniczka na beczce prochu
Życie matki Mikołaja II można opisać jak bajkę Andersena lub Puszkina. Bez szczęśliwego końca. Można zacząć tak. W ubogim duńskim królestwie żyła sobie piękna księżniczka Dagmara, której szczęśliwy los przystojnego carewicza Mikołaja na przyszłego męża wybrał. Narzeczeni bardzo się kochali, ale przyszła choroba i zabrała wielkiego księcia na tamten świat. Pojawił się młodszy brat carewicza, równie przystojny Aleksander. Był on zaprzeczeniem zmarłego Mikołaja. Szerokich horyzontów nie miał, a świat oceniał przez perspektywę nieomylności autokraty. Według niego zachód winien Rosji bezwzględny szacunek a poddani jego ojca cara Aleksandra II winni mu posłuszeństwo. Żadnych buntów, żadnych demonstracji i okazywania zwątpienia wobec nieomylności władcy. Księżniczce Dagmarze to nie przeszkadzało w narzeczonym. Szybko po wyjściu za mąż, zostawszy żoną następcy rosyjskiego tronu zasmakowała w sukniach, klejnotach i balach. Niestety „biedna” dziewczyna nie miała pojęcia, że stała się księżniczką...