Jak prawica po obu stronach Odry i Nysy nie kuma demografii

Jadąc pociągiem z Frankfurtu nad Odrą do Berlina mija się Fürstenwalde. To największe miasto położone przy linii kolejowej Frankfurt – Berlin. Miasto pod względem liczby ludności zatrzymało się w miejscu (liczy 31 992 mieszkańców). Już nie ubywa tam osób, ale też nie przybywa. Wpływ na to ma położenie miasta. Leży 100 km od niemieckiej stolicy i jest dobrze z nią skomunikowane. Mieszkania są tanie, młodzi pracując w Berlinie a żyjąc w Fürstenwalde nie muszą wynajmować drogich berlińskich mieszkań. Stąd stała liczba mieszkańców. To jednak wyjątek na terenie dawnego NRD. Nie tak daleko od Fürstenwalde przy granicy z Polską położony jest Frankfurt nad Odrą. Oba miasta łączył fakt bycia byłymi ośrodkiem przemysłowym wschodnioniemieckiego. Po upadku tych zakładów pracy po 1990 roku wyjechało stamtąd sporo osób. Zaczęto wyburzać bloki z wielkiej płyty symbol sukcesu Niemiec wschodnich, a dziś stanowiące symbol porażki narzuconej przez Helmuta Kola wizji rozwoju kraju na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Frankfurt nad Odrą jest miastem z dużą liczbą osób w podeszłym wieku i niewielką liczbą młodych. Rozdartym między lewicą a prawicą w jego skrajnej postaci. Emigranci z poza kontynentu (w tym Polacy) nie mają potrzeby osiedlać się w landach wschodnich. Nie ma tam pracy od lat, to oznacza brak perspektyw życia oraz rozwoju. Frustracja młodych żyjących w tej części Niemiec przekłada się na poglądy skrajnieprawicowe. Wykorzystują to politycy populistycznej partii AfD (Alternatywy dla Niemiec, powstała w 2013 roku). Ich pomysłem na zapaść demograficzną na wschodzie kraju jest zakaz aborcji i zmuszenie osób żyjących w NRD przed 1990 roku do powrotu. Pomysł trafił na podatny grunt u starszych obywateli, młodzi którzy chętnie popierają AfD są sceptyczni. Brak pracy nie jest dobrym pomysłem do zakładania rodziny. Absurdalne propozycje skrajnejprawicy to próba odwrócenia procesu demograficznego na który oni nie mają wpływu. Zaczął się wiele lat temu i był kontynuacją emigracji jeszcze z przed 1990 roku. Populizm AfD bierze swoje źródło z lęków społecznych przed uchodźcami i szukaniu wroga w mniejszościach seksualnych. Politycy Alternatywy dla Niemiec szukają wsparcia w kościele katolickim i protestanckim. Tu też przegrywają, ponieważ oba kościoły od lat notują spadek wiernych. Parafie katolickie i protestanckie są zamykane, a ich majątek uległ zeświecczeniu. Nadzieja na dalsze istnienie tej partii wiąże się z rozczarowaniem większości społeczeństwa wszystkimi partiami politycznymi poza nimi. AfD zyskało w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2021 roku 11% głosów, a w poprzednich miało ich 15%. Być może pandemia Covida-19 do tego się przyczyniła. Nie znaczy to, że tamtejsza skrajnaprawica nie stanowi zagrożenia. Cały czas z niepokojem spora część społeczeństwa niemieckiego patrzy na wzrosty sondażowy AfD. Szansą na unicestwienie marzeń dojścia do władzy skrajnejprawicy jest dalsze depopulacja w Niemczech. Zmiany w liczbie ludności wywołują uzasadniony lęk faszystowskich polityków. Robią wszystko, aby zdobyć władzę za nim przewaga obywateli mających inne niż niemieckie korzenie będzie przeważała. Spora jest szansa przegranej. Niestety ogólnoeuropejskie rozczarowanie kapitalizmem pomaga takim partią wygrywać wybory lub stawać się ważną siłą na opozycji. Po drugiej stronie rzeki Odry naprzeciwko Frankfurtu nad Odrą znajdują się Słubice. Leżą w województwie lubuskim najszybciej wyludniającym się regionie Polski. W samych Słubicach sytuacja demograficzna jest w miarę stabilna jeśli idzie o mieszkańców wieku produkcyjnym. Gorzej wygląda sytuacja z liczbą urodzeń, jest mniej niż w latach poprzednich. Wielu młodych słubiczan nie wiążę z miastem przyszłości. Także nie patrzy na sąsiedni Frankfurt jako na miejsce przyszłego zamieszkania i pracy. W odróżnieniu od Niemiec w Polsce od ośmiu lat rządzi prawica. PiS wyczuło nastroje społeczne i wygrało wybory do parlamentu w 2015 roku. Podobnie jak AfD do kwestii niżu demograficznego podeszło populistycznie. Nie idzie o program „500+”. Nakazami i zakazami, atakami na mniejszości seksualne politycy obozu rządzącego nie zatrzymali spadającej liczby urodzin. Czemu? Ponieważ podobnie jak koledzy o poglądach skrajnieprawicowych po drugiej stronie Odry i Nysy są klientami deweloperów. Chcą regulować liczbę urodzin nie uderzając w interes rynku patodewloperki. Nie chcą tego rozwiązać. Szukają innych sposobów na zatrzymanie spadku urodzin, wymyślają półśrodki okraszając je szumnie programami prorodzinnymi. Prawica czy to w Polsce, czy Niemczech (innych krajach również) nie będzie nigdy za tanim budownictwem mieszkaniowym. Co najwyżej będzie chętniej dosypywała do kredytów hipotecznych. Po obu stronach granicy polsko – niemieckiej niż demograficzny, to proces z którym brunatni demagodzy nie chcą się zmierzyć. Zostanie im zgodnie z ponad stuletnią tradycją szukać winnych w „Mędrcach Syjonu”. Nie zmienią zadania kiedy nadają „czterech Jeźdźcy demograficznej Apokalipsy” nad Wisłę, Odrę, Sprewę i Hawelę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa