Obiecanki cacanki, a lokatorom gorycz

Jedna kamienica komunalna zwrócona miastu stołecznemu Warszawa, śledztwo dotyczące zabójstwa Jolanty Brzeskiej częściowo umorzone i udowodniony związek najważniejszych ludzi z PiS-u z osobą Jakuba Rudnickiego jednego z bohaterów afery reprywatyzacyjnej. To niejedyne „sukcesy” siedmiu lat naprawiania krzywd ofiar reprywatyzacji wykonaniu obecnej władzy. To lata zaniechań i propagandy, a co gorsza podziału warszawskiego ruchu lokatorskiego na „naszych” i „nie naszych”. Skutkiem tego jest osamotnienie części działaczy lokatorskich wiążących swoje nadzieje z obozem władzy. Jak to się stało, że politykom z prawej strony sceny politycznej udało się ukraść anarchistom narrację o reprywatyzacji i przedstawić ją jako własną? Odpowiedź jest prosta. Politycy PiS-u byli gotowi zrobić wszystko dla zdobycia i utrzymania władzy. Dla nich w 2016 roku reprywatyzacja była złotem mogącym przynieść im fotel prezydenta Warszawy dla Patryka Jakiego (wówczas Solidarna Polska) w wyborach samorządowych jakie odbyły się dwa lata później. Ale od początku. Jest rok 2001 PiS i PO powstają w trakcie rozkładu AWS-u (Akcji Wyborczej Solidarność). Trzy lata wcześniej prezydent Aleksander Kwaśniewski wetuję ustawę reprywatyzacyjną. Jest to jego ukłon w stronę lobby deweloperskiego i zdeklasowanych arystokratów którzy odzyskiwali w latach 90. minionego wieku pozycję i co za tym idzie majątek. Wielu z nich jest prawnikami, co nie dziwi. Przykład walki potomków Adama Branickiego o pałac w Wilanowie jest najbardziej znanym roszczeniem przedstawicieli dawnej klasy wyższej Rzeczypospolitej wobec skarbu państwa o utracony po 1945 roku majątek. Jolanta i Aleksander Kwaśniewski przymilają się wówczas do arystokratów. Wynikało to z próżności pary prezydenckiej. Za cenę uznania w kręgach herbowych i biznesowych głowa państwa zawetowała ważną w skutkach dla wielu ustawę. Ta mogła uratować warszawiaków przed utratą mieszkania oraz zdrowia jakie stracili w kontaktach z czyścicielami ich kamienic. Rola prezydenta Kwaśniewskiego w procesie który ułatwił prywatnym osobą kradzież mienia należącego do miasta przemilczają media głównego nurtu i tylko działacze lokatorscy przypominają o tym. Również mało się mówi o fakcie uwolnienia czynszów w kamienicach w 2004 roku. Decyzja rządu Marka Belki przygotowała grunt pod proces reprywatyzacji. Dalszy ciąg historii z warszawską reprywatyzacją jest znany, ale nie do końca. Lech Kaczyński przestał być prezydentem stolicy wyniku wygrania wyborów na prezydenta Polski jesienią 2005 roku. Przejmując obowiązki głowy państwa musiał zostawić stołeczny ratusz. Wraz z nim odeszła większość administracji, wtedy przyszedł czas Mirosława Kochalskiego z PiS-u. To on podjął decyzję zwrotową kamienicy przy Nabielaka 9 położoną niedaleko Łazienek Królewskich, gdzie mieszkali Jolanta i Kazimierz Brzescy. I tu dochodzi do przedziwnej sytuacji. Kochalski wiele lat później stanął przed Komisją Weryfikacyjną dotyczącą cofnięcia skutków reprywatyzacji. Komisji przewodził wówczas Patryk Jaki. Podczas zadawania pytań przewodniczący wspomniał, że Elżbieta Jakubiak mówiła o tym, że Lech Kaczyński zakazał oddawania kamienic w prywatne ręce. Kochalski powiedział: „Jeżeli pani dyrektor Jakubiak uważa, że takie spotkanie miało miejsce - przyjmuję to do wiadomości” - powiedział. „Jestem absolutnie przekonany, że bym tego nie zlekceważył ponieważ sugestie, co do sposobu zarządzania miastem i wiele obszarów, które zostały na mnie skierowane przez śp. Lecha Kaczyńskiego, traktowałem z najwyższą powagą” - powiedział Kochalski. Postać pełniącego p.o. prezydenta Mirosława Kochalskiego była i jest niewygodna dla obozu rządzącego jeszcze Polską. Psuje im ciągłość narracji propagandowej wiążącą samo oddanie kamienicy przy ulicy Nabielaka 9 z rządami PO w stolicy. Jego kompromitacja przed Komisją Weryfikacyjną jesienią 2017 roku przyczyniły się zapewne do końca jego kariery publicznej. 5 lutego 2018 roku przestał być wiceprezesem „Orlenu”. Z PiS-em nie jest już związany. Co znamienne nie poniósł żadnych konsekwencji politycznych. Ironią losu jest to, że ten sam Mirosław Kochalski oddał w ręce rzekomych spadkobierców kamienice przy Noakowskiego 16. Wśród beneficjentów przejęcia i sprzedaży owej zachowanej przedwojennej modernistycznej kamienicy był mąż i córka Hanny Gronkiewicz – Waltz, która w 2006 roku z ramienia PO starała się o urząd prezydenta Warszawy. To z nią będzie (i słusznie) kojarzyć się afera reprywatyzacyjna. Do dziś PO broni jej przed oskarżeniami, że akceptowała takie właśnie zbywanie kamienic w ramach rzekomego naprawiania krzywd potomkom dawnych właścicieli. Takie stanowisko utrzymuje również była pani prezydent. Pod koniec 2006 roku powstaje Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów założone przez Jolantę i Kazimierza Brzeskich. PiS w tym czasie jest zajęty zupełni czym innym. Także na szczeblu warszawskiego samorządu nie przejawiało zainteresowania losem lokatorów ze zreprywatyzowanych kamienic. Morderstwo Jolanty Brzeskiej (1 marca 2011 roku) również nie wstrząsnęło klasą polityczną. Potrzeba było jeszcze dwa lata aby radni warszawscy i posłowie PiS-u zaczęli się tym tematem interesować. Oczywiste było to, że będą proceder reprywatyzacji będą traktować wyłącznie jako element walki politycznej z PO. Tak też się stało ze szkodą dla lokatorów. Za rozbudzonymi przed siedmioma laty nadziejami lokatorów nie poszły żadne konkrety ze strony władz kraju. Decyzje Komisji Weryfikacyjnej zwracające kamienice miastu podważało często NSA. Dzięki czemu cyniczni politycy od Ziobry mogli odgrywać rolę jedynych obrońców lokatorów. Uderzać nieustanie w sądy nic w nich nie zmieniając jeśli idzie o wydawanie wyroków zwracających kamienice prywatnym właścicielom. Po ośmiu latach kończą się rządy PiS-u i partyjnego planktonu tworzącego Zjednoczoną Prawicę. Co będzie z Komisją Weryfikacyjną po zmianie rządu? Trudno powiedzieć. Na pewno wróci narracja, że aferę reprywatyzacyjną nakręcił PiS. To nie prawda! Temat ten pierwsi poruszyli sami lokatorzy wsparci przez anarchistów. Powstanie skłotu „Syrena” (w centrum Warszawy) było w 2011 roku sygnałem, że łagodne formy protestu wobec działań władz względem okradanych lokatorów są nieskuteczne. Wracamy do punktu wyjścia. Tylko teraz widać bardzo dobrze, że PiS ma w takim samym stopniu za nic ofiary reprywatyzacji jak reszta partii politycznych. Nie pomogła nowelizacja Kodeksu Postępowania Administracyjnego z 2020 roku, nie pomogła Komisja Weryfikacyjna. Lokatorzy są tak samo (jak przed ośmioma laty) bezradni wobec tych którzy mogą i chcą im zrobić krzywdę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kamilka z „upiornego” domu

Pan i władca

Fryderyk II pan i władca przaśnego królestwa