„Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”
Powyższa maksyma wypowiedziana przez pewnego stalinowskiego aparatczyka PRL-u (będąca tytułem tego tekstu) powinna widnieć na budynkach sądów, prokuratur i komisariatach policji. Niechęć do tych instytucji wśród społeczeństwa nie powinna wywoływać zdziwienia. Instytucje mające stać na straży porządku i prawa doprowadziły do zatrzymania potem postawienia w stan oskarżenia i w końcu wydania wyroku na Tomaszu Komendzie. Na podstawie spreparowanych dowodów, zeznań zastraszonych świadków w majestacie Rzeczypospolitej Polski zniszczono życie człowiekowi. Historia zmarłego Tomasza Komendy to nie tylko jego historia, historia najbliższych mu osób. To historia wrocławskich policjantów, prokuratorów, biegłych, sędziów, Doroty P. (sąsiadki babci Tomasza Komendy) i prawnika z urzędu, który miał gdzieś, co stanie się z nim. Żaden argument nie usprawiedliwia tych osób, które w imię chorych ambicji, lizusostwa i poklasku opinii publicznej zamknęli w więzieniu 23-letniego wrocławianina. Chociaż zmieni...