Czas naiwnych się skończył
W Polsce trwa już na dobre kampania prezydencka. Kandydaci dwoją się i troją aby jak najlepiej wypaść w maju, przekonując do siebie rodaków mających jeszcze wątpliwości. Tymczasem w ciągu kilku dni uwagę mediów i opinii publicznej w Polsce przykuwa prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Jego można uznać jak na razie za „zwycięzcę” kampanii wyborczej na prezydenta. Trzaskowski czy Nawrocki i inni odeszli na dalszy plan. Wśród elit panuje obawa, co do planów amerykańskiego prezydenta. Media głównego nurtu przed inauguracją drugiej kadencji prognozowały najbliższą przyszłość w tonie ostrożnego optymizmu. Jest gorzej niż przypuszczali większość polskich dziennikarzy. W ciągu ostatniego tygodnia pojawiło się więcej krytycznych tekstów o USA niż wcześniej. Izolacjonizm a jednocześnie niepohamowana imperializm Trumpa wobec bliskich i dalszych sąsiadów budzi strach i przerażenie także nad Wisłą. Nikt z polityków, dziennikarzy czy politologów tego otwarcie nie przyzna. Wynika to z gwarancji zabezpieczenia siebie i swoich bliskich na wypadek konfliktu z Rosją. Niezachwiana wiara w Amerykanów, tamtejszy system polityczny, sprawiedliwości jako siłę mogącej zakończyć rządy Trumpa i jego ludzi może zmącić fakt, że prezydent ma silne poparcie społeczne. Obawy o bezpieczeństwo Polski, wschodniej flanki NATO wynikają planu wycofania 20 tysięcy żołnierzy z Europy przez Biały Dom. Niepokoi polskich polityków również, co może stać się z Ukrainą kiedy Trump i Putin będą dogadani? Polacy mają się czego obawiać ponieważ poczucie ich bezpieczeństwa przez lata było budowane na nierozerwalności układu transatlantyckiego. Prawica wierzy w niezachwiany sojusz z samym USA ponad głowami innych państw sojuszu. Padają wiernopoddańcze deklaracje polityków PiS-u wobec nowej administracji Białego Domu. Brutalne zderzenie z rzeczywistością jakim jest deportacja 188 polskich emigrantów do kraju, a dodać należy, że 212 zostało zatrzymanych do wyjaśnienia ich statusu w Stanach, już wywołuję obawy. Niestety nie u wszystkich. Reakcją jest bagatelizowanie problemu i spłycanie go do Polonii w USA. Amerykańska policja słynie z brutalności tak samo jak służby emigracyjne, każdy kto według nich nie ma majątku ani pozycji społecznej jest przestępcą. Trudno się dziwić krajom Ameryki Środkowej i Południowej, że otwarcie krytykują politykę deportacyjną Waszyngtonu. Zwolennicy Zjednoczonej Prawicy zaczynają mieć z dnia nadzień coraz większe wątpliwości, co do słuszności polityki Trumpa. „Nie ma co owijać w bawełnę, jeśli ktoś jest w USA nielegalnie, to obiektywnie rzecz biorąc, jest nielegalnie. Niezależnie skąd przyjechał (…) zawsze zachęcam do powrotu do Polski” - mówił Radosław Fogiel poseł PiS w rozmowie z dziennikarzem WP Patrykiem Michalskim. Z Fogla wyszedł hipokryta, co nie dziwi. Opinia pana posła dobrze oddaje stosunek nie tylko jego partii do Trumpa, ale całej klasy politycznej, a przynajmniej większości. Postawa wyczekująca na to, co prezydent zrobi charakteryzuje polityków z ulicy Wiejskiej. Nikt z nich do końca nie wierzy, że może dojść do deportacji reszty nielegalnych z Polski. MSZ podało, że jest ich do 30 tysięcy w USA. Jeśli oni także będą wyrzucani, to będzie koniec narracji prawicy o zbawicielu Trumpie. Przywódcy amerykańskiej Polonii jak tamtejsi polonijni prawnicy zapewniają, że motywem działań służb nie jest tylko nieposiadanie uregulowanego statusu. Zapewne ich wiedza wynika bardziej z wiary w trumpowski system niż w realne działania. Największe obawy w kraju wzbudzają plany rozmów pokojowych między Rosją a Stanami dotyczącymi zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. Donald Trump chce mieć wolną rękę w zagarnięciu Grenlandii, Kandy czy Kanału Panamskiego, a to może mu ułatwić Rosja i Chiny. Polityka Trumpa ma już teraz wpływ na naszą, a może mieć jeszcze większą, kiedy cofnie gwarancje bezpieczeństwa dla państw NATO. Wtedy obywatele polscy 18+ w sporej liczbie nie będą pytać polityków i kościół czy mają zostać czy nie? Wybiorą emigracje do krajów nienarażonych na ataki ze wschodu. Żenująca jest naiwność prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Donalda Tuska i całej tej samozadowolonej elitki politycznej z klapkami na oczach. Dobre czasy się skończyły! Kłamstwem oraz manipulacją nie da się zakłamać rzeczywistości. Stany Zjednoczone podążają drogą państw autorytarnych i takie są fakty.
Komentarze
Prześlij komentarz