Nie da się zapomnieć, nie da się wybaczyć
5 grudnia 2021 roku w niedzielę wieczorem przestrzeń skłotu „Syrena” została naruszona przez typów za płotu, z sąsiedniego kolektywu „Przychodnia”. Atakowali kamienicę przy ulicy Wilczej 30 zachowując się zupełnie jak ludzie z Młodzieży Wrzechpolskiej w 2013 roku tylko z większą determinacją. Robili to wszystko w imię chorej sympatii do przemocowego Dimy. Naruszyli w ten sposób wolności i bezpieczeństwo członków kolektywu. Rzucali w nich petardami, cegłami i kamieniami. Skutkiem tych zdarzeń było to, że po kilkugodzinnej próbie obrony kamienicy przed typami z „Przychodni” musieli uciekać przez dach kamienicy zostawiając swoje rzeczy w pokojach. Żyli w strachu o swoje życie i swoich współtowarzyszy. Nie tylko zostawili prywatne rzeczy na Wilczej 30, zostawili także miejsce, które współtworzyli. Było to miejsce bezpieczne dla osób niebinarnych, queerowych, trans, homoseksualnych doznających ze strony państwa przemocy, opresji, stygmatyzacji i nienawiści. „Syrena” była też miejscem działań feministycznych kolektywów takich jak m.in.: Aborcyjny Dreamteam czy „Sex Work. Polska” (obecnie Kolektyw Kamelia). Ten ostatni kolektyw był celem kłamliwej propagandy ze strony WSL-u i jej prezesa Piotra Ciszewskiego, ale nie tylko ich. Taka „Syrena” nie podobała się Dimie i Bratkowi należącym wówczas do syreniego kolektywu. Było im bliżej do konserwatywnych postaw niż do anarchizmu. Dima prócz słów wymierzonych przeciw kolektywowi użył przemocy fizycznej wobec członków, członkiń „Syreny” kwestionując jedną z kolektywnych decyzji. Potem z jego strony przemoc tylko eskalowała. Osoby z „Syreny” nie mogły akceptować jego obecności we wspólnej przestrzeni. Postanowiły poprosić Dimę o wyprowadzenie się ze skłotu. On tego nie zrobił. Wsparcia udzielił mu nie tylko Bartek, część osób z kolektywu (w imię a dajcie mi spokój, ja chcę być neutralny) poparła Dimę oraz Bartka. Stworzyli z nimi odrębny kolektyw, pozostający w kontrze wobec „Syreny”. Mimo prób mediacji z Dimą i dawania mu kolejnych terminów na wyprowadzkę, nadal mieszkał zagrażając bezpieczeństwu osób tam przebywających. „Przychodnia” do spółki z WSL-em (złożonym w większości przez osoby nie ukrywające swoich sympatii do PiS-u) wsparły Dimę słowem oraz czynem. Udało się w ten sposób pozbyć „podłych” LGBT-ów z kamienicy przy Wilczej 30. W ten sposób „przywracając” według autorów ataku z 5 grudnia 2021 roku „nieskalany tęczą” ruch skłoterski, wyłącznie lokatorski i pracowniczy. Minęło trzy lata od tych zdarzeń, nie da się im tego zapomnieć, im tego wybaczyć. Zło jakie zostało wyrządzone kolektywowi „Syrena” ma trwające do dziś konsekwencję dla ruchu anarchistycznego w Polsce. Postawa kolektywów, które otwarcie wsparły agresorów np. poznański „Rozbrat” lub zachowały milczenie wobec tego, co się stało, stanowi pochodną sytuacji, którą opisał dobrze Tadek Zinowski, członek kolektywu „Syrena”: „Realnie istniejący ruch anarchistyczny, choć zawiera w sobie feministyczny nurt, jako całość feministyczny jeszcze nie jest. W wielu grupach i miejscach panuje przyzwolenie na przemoc, kultura milczenia, wykluczanie ofiar jako mechanizm rozwiązywania problemów itd. Reakcją na przemoc domową czy seksualną, seksistowską, homofobiczną i transfobiczną, bardzo często jest zjednoczony samczy front obrony sprawcy”. Tak było właśnie na „Przychodni” i „Rozbracie”. Stąd to wsparcie ataku „Przychodni” na „Syrenę”. Ewa Andruszkiewicz działaczka WSL-u napisała kilka dni po eksmisji kolektywu „Syrena” na swoim facebookowym profilu: „Na Wilczą wraca spokój i rodzinna atmosfera. Tak, jak było przed laty”. Nie było tak jak przed laty. W kamienicy przy ulicy Wilczej 30 zapanowała bezideowość. Pół roku potem, niczym z zimowego snu obudziło się towarzystwo wzajemnej adoracji z Wilczej i Skorupki. Musieli się strasznie wysilić intelektualnie, co zrobić aby nie być kojarzonym wyłącznie z eksmisją „Syreny” na ulicę. Postanowili pod koniec maja 2022 roku przejąć pusty gmach byłego liceum im. Klementyny Hoffmanowej przy ulicy Emilii Plater 31. Sześć lat wcześniej „Syrena” walczyła o zachowanie dla mieszkańców tej części ścisłego centrum miasta położonego między ulicami Chałbińskiego, Emilii Plater, Nowogrodzką i Wspólną. Miała pójść pod zabudowę deweloperską, miały tam powstać wieżowce. Członkowie kolektywu domagali się od radnych Warszawy zaprzestania realizacji planów przewidujących zabudowanie tej części Śródmieścia. Plany nie zostały na szczęście zrealizowane do dziś. Wówczas członkami kolektywu „Syrena” były także osoby, które musiały uciekać przed agresją „Przychodni”. Powrót do przeszłości wykonaniu osób z „Przychodni” i Wilczej 30 nie powiódł się. Przyjechały służby zawinęły część towarzystwa na dołek komisariatu policji przy Wilczej 21. Odbył się protest przed komisariatem, ale poza kilkoma znajomkami więcej osób się nie pojawiło w geście solidarności, zostali sami. 5 czerwca odbyło się demo z udziałem m.in. osób z WSL-u, „Przychodni”, Wilczej 30 przed pustym budynkiem dawnego liceum, gdzie pokrzyczano i tyle. Oba skłoty już nie wróciły do tematu zabudowania wieżowcami terenów na tyłach hotelu „Marriott” (obecnie hotel ma już inną nawę). Kolejnym kwiatkiem było wywieszenie na frontonie kamienicy przy Wilczej flagi biało-czerwonej z symbolem Polski Walczącej. Na tym nie koniec. Na kilka tygodni przed pierwszą rocznicą ataku „Przychodni” w dawnym Cafe „Kryzys” miała się odbyć spotkanie dotyczące tego jak rozmawiać o LGBT? Do spotkania nie doszło. Prowadzący wycofał się dowiadując się o tym, co zaszło rok wcześniej i nie chce z osobami mieszkającymi na Wilczej 30 współpracować. Ostatni rok obfitował w kolejne wpadki np. kręcenie reklamy „Adidasa” na terenie skłotu, działaczka WSL-u Joanna Rońda kandydująca z listy PiS-u do Rady Dzielnicy Warszawa-Śródmieście. Co ciekawe osobom z Wilczej 30 i Skorupki 6 „umknął” fakt wzięcia udziału przez Joanne Rońde w Marszu Niepodległości. Tych kilka przykładów stanowi dopełnienie tego czym jest Wilcza 30 od trzech lat. Dla osób, które tam mieszkają istotna jest przestrzeń kamienicy, mniej istotne, co na zewnątrz. Żyją w swojej banieczce, mogą nawet zrobić sporą akcję lokatorską, z której nic nie będzie wynikało. Smutne w tym wszystkim jest to, że została zniszczona „Syrena” miejsce z którym się utożsamiałem, odnalazłem spokój i zyskałem trzeźwe spojrzenia na rzeczywistość. Tego miejsca już od 5 grudnia 2021 roku nie ma, za to jesteście wy i „Przychodnia”! Jak powiedziała jedna z uczestniczek demo „Murem za Syreną!”, które odbyło się dzień po brutalnej eksmisji: „Jesteście jak policja. Po prostu jesteście tym samym, co powoduje lęk, tak jak władze, tak jak policja. To jesteście właśnie wy!”.
Komentarze
Prześlij komentarz