Rafał Trzaskowski chłopak z elity
Andrzej Trzaskowski był bez wątpienia znakomitym jazzmanem i kompozytorem. Jego pozycja społeczna sprawiła, że jego syn Rafał miał w odróżnieniu od większości rówieśników lepszy start. Należy on do pokolenia wchodzących w dorosłe życie w momencie upadku PRL-u. Należał do wąskiego grona uprzywilejowanych nastolatków, którym nowy system dał bonus w postaci pochodzenia. Rówieśnicy obecnego prezydenta Warszawy w 1990 roku, szczególnie żyjący na prowincji mogli pomarzyć o takim starcie w dorosłe życie. Bardzo szybko się przekonali, że nowa rzeczywistość rzuca im kłody pod nogi niż tworzy szanse na rozwój. Lata 90-te XX wieku dla wielu były brutalnym końca złudzeń a nie początkiem, nowym otwarciem w ich życiu. Ówczesne elity polityczne tego nie rozumiały i nie chciały rozumieć. Tymczasem życie Rafała Trzaskowskiego wyglądały z goła inaczej od reszty społeczeństwa. Nie mieszkał w stołecznej kamienicy komunalnej wymagającej od lat remontów, gdzie z dnia na dzień pojawiły się do niej roszczenia cwaniaków w białych kołnierzykach. Nigdy nie zaznał życia na prowincji, gdzie w imię oszczędności likwidowano połączenia PKS-u i PKP. Zawsze był częścią elity, warszawskich salonów. Nie znał takich historii jak ta: „Od dziecka w moim środowisku widziałem przemoc. Bite matki uciekające z domów przed ojcami alkoholikami. Młode rodziny walczące z gminą o przyznanie mieszkania komunalnego, aby uwolnić się od rodziców nadużywających alkoholu. Znajomi z podwórka wychowujący się w domu z rodzicami-ćpunami. Przyjaciółka, której stary nie zapłacił alimentów” – tak rzeczywistość w jakiej funkcjonował opisywał radny Powiatu Człuchowskiego Michał Tyrawski na swoim profilu facebookowym. Trudno oczekiwać, że Rafał Trzaskowski chciał cokolwiek zmienić w systemie, który przejechał walcem po sporej części polskiego społeczeństwa. On liczył, że jako prezydent Polski cofnie nas do rzeczywistości sprzed 2015 roku. Tak się nie stało, ponieważ młodzi wystawili jemu i jego partii rachunek, a szczególnie premierowi Donaldowi Tuskowi. Tusk jest symbolem przemijającego porządku w którym młodzi a wcześniej ich rodzice nie odnajdywali się od początku. Nie przyjmowali opowieści elit postsolidarnościowych o tym, że aby było dobrze na początku musi być źle. Źle jest i było od początku, co dobrze zdefiniowała liczba urodzeń po 1990 roku i emigracja Polaków na zachód po 2004 roku, czyli wejścia Polski do Unii Europejskiej. Trzaskowskiego charakteryzuje niezdolność do refleksji nad tym co było źle w jego kampanii i co doprowadziło do przegranej z Karolem Nawrocki. Pozostał mu warszawski ratuszu, a przecież stolica miała dać początek wielkiej karierze Trzaskowskiego. Przez ostatnie lata kreował się przy pomocy mediów mu przychylnych na sprawnego gospodarza stolicy, niemal wizjonera. Jego osiągnięciem było to, że był widoczny medialnie i chwalił się inwestycjami, które szybko przybierały postać fuszerki. W jego administracji są ludzie odpowiedzialni za proces reprywatyzacji, w Radzie Miasta Warszawy są radni z jego partii, którzy są czynni w polityce kiedy jego nie było w polityce. Jak człowiek tolerujący patologię mieszkaniową i samemu będąc kreatorem tej patologii nie mógł przekonać resztę kraju do siebie. Jest przekonany o swojej nieomylności. Teraz kiedy ludzie z jego sztabu wyborczego sugeruj, że wybory były sfałszowane można się spodziewać kreowania nowego mitu. Wspaniały Trzaskowski został pozbawiony prezydentury przez ludzi Kaczyńskiego w komisjach wyborczych. Czeka nas maraton podważania wyniku wyborów przez zwolenników Trzaskowskiego. Były popełniono błędy podczas zliczania głosów w niektórych komisjach wyborczych, nie na tyle jednak aby zmienić wyniki wyborów prezydenckich. Właśnie to jest postawa elit, jeśli coś nie idzie po ich myśl i motłoch zagłosuje inaczej trzeba to podważyć. PO wie dobrze, że nie zmieni tymi działaniami niczego, ale mit już jest. Można skupić wokół niego sporą część społeczeństwa jak robił to PiS. W tej opowieści nie ma jednak miejsca na inne sprawy niż kłócące się ze sobą polityczne środowiska tworzące od dwudziestu lat duopol na scenie politycznej. Jesteśmy świadkami końca kariery Trzaskowskiego, który jest jedynie beneficjentem niesprawiedliwego systemu. Takich polityków mamy i niestety mieć będziemy. Po co zmieniać świat na bardziej społecznie sprawiedliwy, wyrównywać szansę dla wszystkich? Jest władza, jest system a zatem i porządek pilnowany przez wojsko i policje. Od czasu do czasu zdarzy się tam jakaś eksmisja, kogoś wyrzucą z pracy i trafi z wynajmowanego mieszkania na ulicę, seniorów nie będzie stać na leki i opiekę zdrowotną. Najważniejszy jest cudny świat w którym się żyje, a na nas niech robią inni ludzie. Rafał Trzaskowski nie osiągnąłby tego, co ma (a na pewno było by mu trudniej), gdyby urodził się w zwykłej rodzinie.
Komentarze
Prześlij komentarz