Zmienić tak, aby nic nie zmienić
Po wczorajszym zlocie PiS-u w Katowicach padł z ust prezesa Jarosław Kaczyńskiego stek bzdur i kłamstw. Pomiędzy nimi wybrzmiała istotna dla społeczeństwa deklaracja. PiS chce dalej finansować banki i deweloperów wspierając kupno mieszkania za pomocą kredytu hipotecznego. Bartosz Marczuk, były wiceminister pracy w rządzie PiS idzie dalej. Chce wprowadzić bon mieszkaniowy (czyli dopłatę do kredytu hipotecznego) do 100 tysięcy złotych za urodzenie trzeciego dziecka oraz 40 tysięcy za urodzenie pierwszego. PiS mimo to nadal chce uchodzić za partię prospołeczną. Proponuje wprowadzenie do szkół podstawowych darmowych obiadów. To też inicjatywa Marczuka. Waloryzacja „800+” są namiastką systemu socjalnego. Głębokie zmiany przeobrażające antyspołeczny system kapitalistyczny powinny nastąpić za poprzednich (ośmioletnich) rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy. Miało być „Mieszkanie +” a było odwrotnie „Zysk deweloper +”. Umowy śmieciowe są i nadal będą. Układy, układziki z deweloperami i biznesem dobrze robią każdej partii i każdemu politykowi a szczególnie lokalnemu. Czemu z PiS-em miało być inaczej? W każdej partii są właściciele firm i mieszkań. Polityka to dla nich kolejny biznes. W odróżnieniu od sytuacji sprzed 2015 roku wiemy czym jest PiS i jak będzie sprawował władzę wygrywając za dwa lata wybory. Oczywiście nie samemu będą rządzili, ale z miłośnikami polskiego Wilna i Lwowa – Konfederacją. Obawiam się, że przemoc wobec mniejszości, wobec kobiety i najsłabszych stanie się jedynym realizowanym przez nich programem. Pogłębią się nierówności społeczne a wyzysk pracowników będzie ten sam. Sytuacja na zachodzie może nie jest wesoła, ale sporo ludzi będzie chciało uciec nawet do Australii i Nowej Zelandii. Kaczyńskiemu marzy się tylko władza, a nie zmiany niesprawiedliwego społecznie systemu. Jego partia owszem dowiozła program „500+” czy rewaloryzację emerytur. Nie stworzyła jednak systemu chroniącego najsłabszych przed różnego rodzaju zagrożeniami m.in. utratą mieszkania i oszczędności. Eksmisja nadal jest narzędziem w polityce mieszkaniowej państwa. To jest towar a nie prawo. Za rządów PiS rozwinęły skrzydła firmy zajmujące się nielegalnymi eksmisjami. Nie niepokojone mogą wpadać do wynajętego przez właścicieli mieszkania i wyrzucać ludzi prosto na ulicę. Jest to oczywista oczywistość jak to, że obecny rząd i tworząca go koalicja każdego dnia przypomina dzięki komu prawica przejmie władzę. KO jest partią z gruntu konserwatywną różniącą się od prawej strony tylko kilkoma nieistotnymi sprawami. Od samego początku PO a potem KO było projektem politycznym opartym na liberalizmie ekonomicznym, a jeśli idzie o prawa człowieka konserwatywnym. Politycy PiS-u i KO wywodzą się ze środowiska dawnej „Solidarności” przywiązanego mocno do kościoła i wstecznych poglądów. Nic dziwnego, że przez dwadzieścia lata przepływ polityków obu partii z jednej do drugiej zdarzały się często. Konfederacja jest emanacją systemu kapitalistycznego. Są tam zwolennicy silnego państwa dla słabych, a słabego dla silnych. Sławomir Mentzen może razem z Krzysztofem Bosakiem uwodzić młodych programem złudy. Kiedy dojdą do władzy będą realizować swoje interesy, rodziny i biznesu. Starsi i młodzi przeżyją szok. Zamiast spokojnej starości będzie DPS lub umieranie na ulicy, dla młodych walka o przeżycie każdego dnia bez mieszkania w roli najemnika do pracy. Dziś mamy festiwal obiecanek, wyzwisk i hejtu między politykami a także niezdrowo pobudzonymi przez nich zwolennikami. Przedstawienie oglądane przez nas codziennie w telewizji ma odwrócić naszą uwagę od problemów przed jakimi stoimy razem i z osobna. Nieistotne, co padnie na konwencji takiej czy innej partii, lecz co otrzymamy od nich w realu. Kiedy młodzi rozczarują się Konfederacją, zobaczą świat o jakim nie marzą. Będzie brutalnie, bo to co zarobią pozwoli im zrobić zakupy, a potem udać się na noc w ustronne miejsce jak najdalej od oczu policji, straży miejskiej czy ochrony. Na koniec, co do stanu służby zdrowia. Jarosław Kaczyński może tego nie powie, ale nie będzie starał się zatrzymać procesu prywatyzacji publicznych szpitali i przychodni. Będzie tak jak było i jest. Trwa powolna agonia resztek publicznej służby zdrowia wynikająca z wieloletniego niedofinansowania. Sceny znane z telewizyjnych programów interwencyjnych, gdzie pacjent przywożony jest do szpitala w stanie dającym jeszcze szanse uratowania życia, wyjeżdża z niego w czarnym worku. Smutna to rzeczywistość. Niestety na nasze własne życzenie. Kupujmy emocje i hasła z kolejnych partyjnych konwencji. Życia nam konwencje nie zmienią na lepsze, a mogą pogorszyć stan zdrowia nie tylko psychicznego.
Komentarze
Prześlij komentarz