Między Razem a PiS, cztery lata partyjniactwa na Wilczej 30
5 grudnia 2025 roku minie czwarta rocznica ataku na kolektyw „Syrena” przez mieszkańców sąsiedniego skłotu „Przychodni” i ich sprzymierzeńców. Ten atak wpisywał się idealnie w narrację prawicy o osobach LGBTQ. Osoby stojące za tym atakiem uzasadniały swoje postępowanie lansowaniem podobnej do prawicy wizji w stosunku do osób queerowych, niebinarnych, nieheteronormatywnych, feministek i działaczek aborcyjnych. „Przychodnia” razem z „Rozbratem” wzięły w obronę typów Dime i Bartka (mieszkańców skłotu) od których kolektyw „Syrena” słyszał wyłącznie groźby. Próby mediacji celem ich wyprowadzenia się z kamienicy przy ulicy Wilczej 30 nic nie przyniosły. „Przychodnia” wespół z „Rozbratem” i WSL-em (Warszawskim Stowarzyszeniem Lokatorów) eskalowały ten konflikt przez miesiące 2021 roku. Efektem tego były zdarzenia z wieczoru 5 grudnia. Wyrzucenie kolektywu nie było końcem agresji wobec niego. Przez kolejne tygodnie (przy biernej postawie części środowiska tzw. anarchistycznego) wydawano oświadczenia mające uwiarygodnić rzekomą przemoc kolektywu wobec Dimy i Bartka. Utrudniano osobom wyrzuconym odebranie rzeczy z kamienicy, które jeszcze przed chwilą była ich domem. Szyderstwa i kpiny w komentarzach na Facebooku stanowiły ciąg dalszy przemocy ze strony „Przychodni” i ich sojuszników. Jednym z elementów tego było oświadczenie WSL-u 22 grudnia 2021 roku, gdzie mi.in. czytamy: „Nie posiadamy kompetencji do udzielania wsparcia psychologicznego. Możemy polecić wybitnych specjalistów z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, ul. Sobieskiego 107”. Te słowa to homofobia i transfobia pochodzące od ludzi mieniących się obrońcami najsłabszych. Jak ta obrona wygląda z ich strony dobrze widać od czterech lat. Nie usłyszycie od nich nic na temat feminizmu, aborcji, praw osób nieheteronormatywnych, a tematy lokatorskie stawiane przez nich na piedestał traktują wybiórczo. W kończącym się 2025 roku odwaliło się przy Wilczej 30 wiele złych rzeczy. Całe środowisko „anarchistów” z Wilczej i „Przychodni” idzie w prawicową narrację. Zaproszenie 1 marca konserwatywnego Janka Śpiewaka na rozmowę o jego książce „Patopaństwo” pokazuje spojrzenie na rzeczywistość obecnych mieszkańców kamienicy przy ulicy Wilczej 30. Śpiewak może mieć słuszną narrację społeczną, ale jest państwowcem, mającym dość zachowawcze poglądy w sprawach dotyczących osób homoseksualnych. Bardziej smuci go spadek dzietności niż brak dostępu do legalnej aborcji. Idealna osoba do dyskutowania o sprawach ważnych dla wszystkich. Równie dobrze naczelnik całej Wilczej 30 Antoni Wiesztort mógł zaprosić Okrasków lub Rafała Wosia. Może kto wie zaprosi ich do dawnego Cafe „Kryzys”? Teraz o kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej 66. Kamienica położona na rogu ulicy Marszałkowskiej i Wilczej (w relatywnie dobrym stanie przetrwała II wojnę światową) symbolicznie stała się miejscem dilu „Przychodni”, osób z Wilczej 30, WSL-u z partiami politycznymi i politykami. Nie pierwszy i nie ostatni to był przypadek. Jak to ujęła wiceprezes WSL-u Ula Żurańska: „Potrzebujemy wsparcia i pomocy. A bez silnych sojuszników nic nie osiągniemy. Przeciwnik jest bardzo silny i posiada wszystkie możliwe środki”. Wiadomo kto jest tym przeciwnikiem - PO, a sojusznikiem PiS. A to dobre! PiS nie jest (tak jak PO i żadna inna partia) sojusznikiem lokatorów. Sprawa ulicy Marszałkowskiej 66 zamiast stać się symbolem antyspołecznej polityki miasta, była orężem w walce między Trzaskowskim a Nawrockim w kampanii prezydenckiej. WSL stanął po stronie kandydata PiS-u na prezydenta. Po raz kolejny stowarzyszenie się ośmieszyło i będzie w to brnąć dalej. Cyrk wykonaniu PO na jednej z majowych sesji Rady Warszawy dotyczącą spraw lokatorskich to było jedno, ale wykonaniu PiS-u było drugą częścią tego samego cyrku. Co zrobili „anarchiści” z Wilczej 30 i „Przychodni”? Nie przeszkadzało im obecność polityków Sebastiana Kalety czy Piotra Glińskiego, którzy niewiele mieli wspólnego ze sprawami lokatorskim. Owszem Kaleta był przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, która niczego nie zmieniła i nie naprawiła. Gliński znany był z tego, że jako minister sztuki dorzucił Czartoryskim do prywatnej kiesy państwowe pieniądze kupując kolekcję dzieł sztuki należących do państwa. Takich kwasów w życiorysach sojuszników WSL-u można znaleźć więcej. Kolejnym „sukcesem” środowiska wilczo-przychodniowego był występ Antka Wiesztorta na kanale „Zero”. Kanał Stanowskiego to prawackie szambo, w którym za nim się wystąpi należy się dwa razy zastanowić czy warto? Nie w przypadku Wiesztorta, dla niego ważny był on sam a kamienica przy ulicy Marszałkowskiej 66 i lokatorzy byli tłem. Wieloletni sojusz z Razem i Miasto Jest Nasze ze strony patoaktywistów z Wilczej i Skorupki nie jest zaskoczeniem. Idea walki tylko z jednym wrogiem w postaci PO zasłania im krytyczną ocenę rzeczywistości w jakiej są od dawna. Aktywizm w ich wykonaniu niczego nie zmienił i nie zmieni. Bardziej przypominają konserwatystów mających wizję walk robotniczych sprzed ponad stu lat. Czasy się zmieniły. Walka o prawa kobiet i osób nieheteronormatywnych jest równie ważna, co walka o prawa pracownicze i prawo do mieszkania. To nie jest wymysł liberałów, tylko poszanowanie godności każdego z nas. Milczenie o aborcji byle się przypodobać prawicy to także strategia tego środowiska. Oni oddalają się coraz bardziej od anarchizmu. Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym fakcie. O to Piotr Ciszewski prezes WSL-u i Stowarzyszenia Historia Czerwona, który osobom z kolektywu „Syrena” po 5 grudnia 2021 roku odmawiał bycia anarchistami poszedł na wojnę z „Rozbratem”. Pod swoim postem na Facebooku na temat poznańskiego kolektywu w jednym z komentarzy napisał o nich: „fakt, to z anarchizmem nie ma nic wspólnego, a że machają flagami z A w kółku to … po prostu machają flagami z A w kółku”. Karma powraca do tych, co wspierali patoskłotersów z „Przychodni” podczas ataku na „Syrenę”. Teraz trzeba będzie się pozbyć towarzysza Ciszewskiego, bo nam bruździ publicznie. Nie broniąc jego należy powiedzieć, że ten jego komentarz jest idealną puentą środowiska z którym jeszcze niedawno sympatyzował i jego samego z prorosyjską wizją świata. Tak kończy się kolejny rok z udziałem patoskłotersów z Wilczej 30 i „Przychodni”. Już dziś nikt nie zwraca uwagi na oba skłoty na których wiszą banery pod wspólnym hasłem „dla każdego coś miłego”.
Komentarze
Prześlij komentarz