I po konkursie
Po, co były te przygotowania, skoro od końca stycznia było
wiadomo, że koronawirus pojawi się na starym kontynencie? A dla
tego, że zadecydowała chęć zysku. Przecież to problem Azji –
powtarzało wielu europejskich polityków i celebrytów z pogardą
wobec mieszkańców tego kontynentu. EBU będąc organizatorem
konkursu od samego początku wykazała się brakiem realizmu i
ignorancji. TVP zorganizowała (jak zresztą zawsze) żenujący
spektakl w postaci programu „Szansy na sukces”. Dzięki niemu
mogła wygrać osoba nie rozumiejąca do końca, co publiczności
eurowizyjnej się podoba. Piosenka „Empires” nie spodobał się
eurowizyjnym fanom oraz bukmacherom. Ostatnie notowania przed
anulowaniem konkursu umieściły ją w trzeciej dziesiątce.
Szemplińska ma wspaniały głos, ale to nie wystarczy. Tą piosenką
mogła przepaść wśród takich samych kompozycji bez wyrazu.
Zresztą nie idzie o to czy kolejna, lansowana na siłę przez TVP
gwiazdka wystąpi na Eurowizji czy nie? Od połowy stycznia kiedy
ruszyły preselekcje eurowizyjne było wiadomo, że w Chinach
rozszerza się złośliwy wirus. Prędzej czy później jego
pojawienie się w Europie miało stać się faktem. Nikt na panującą
pandemię nie był przygotowany, w tym także organizatorzy konkursu.
Holenderska telewizja publiczna (NOS i NPO) do ostatniej chwili
wierzyła, że biznes się opłaci i Eurowizja się odbędzie w
ustalonym terminie. 18 marca została decyzją EBU anulowana.
Wcześniej spora część wykonawców uczestniczących w tegorocznym
konkursie nawet nie chciała przyjechać do Niderlandów celem
nagrania widokówek poprzedzających ich występ ze względy na
sytuację z wirusem. Odłożyła termin przyjazdu, a powinni się
natychmiast wycofać z udziału. Odwołanie konkursu powinno nastąpić
już w lutym. Więc „Szansa na sukces” nie miałaby racji bytu.
Zresztą tak jak reszta krajowych preselekcje. Na żart zakrawa
przeprowadzone duńskie krajowe eliminacje do konkursu. Odbyły się
przy pustej widowni. Rząd duński zakazał masowych imprez na
terenie całego kraju w obawie przed rozszerzeniem pandemii.
Tymczasem kiedy koronowirus hasał w organizmach wielu Holendrów,
organizatorzy jeszcze mieli nadzieje na przeprowadzenie muzycznej
imprezy. Zysk ponad zdrowie eurowizyjnych fanów!
Przygotowania
do konkursu należało przerwać natychmiast, gdy pierwszy przypadek
zachorowania miał miejsce we Włoszech. EBU powinno zakazać
dalszego przeprowadzania krajowych eliminacji. Nie zrobiło tego.
Europejską Unię Nadawców nie usprawiedliwiają komunikaty do
mediów, że kontroluje sytuację. Wstydem dla Jacka Kurskiego jest
to, że sam nie odwołał polski eliminacji. Nie wycofał TVP z
konkursu, kiedy już było wiadomo, co nas czeka za chwilę. Postawa
uczestników „Szansy na sukces” jest objawem elitaryzmy, kariery
za wszelką cenę, dążenia do kariery i sukcesu (w tym wypadku
wątpliwego) dosłownie po trupach. Bawią mnie komentarze bogatych
dzieciaków z portalu eurowizja.org, których jedynym życiowym
problemem jest anulowany konkurs. Dyskutowali przez pół godziny
przez internet o tym, jakieś to nieszczęście spadło na nas
wszystkich. Nie wszyscy oglądają lub wiedzą, co w maju pod egidą
Eurowizji się odbywa. Potem można zajmować się innymi mniej
istotnymi sprawami. Zresztą jest to teraz kwestia odległa. Nawet
jeśli nie interesował nas start Alicji Szemplińskie w Rotterdamie,
to my wszyscy dołożyliśmy się ze swoich pieniędzy do jej
promocji poprzez publiczne pieniądze dla TVP. Ale to nie jest w tym
najgorsze. Organizatorzy zarówno konkursu jak narodowych preselekcji
(w tym także uczestnicy) nie wykazali się rozsądkiem. Zresztą czy
kiedykolwiek mieli żyjąc w swoich bańkach mydlanych? Mogli swoją
sławę wykorzystać chociaż raz z pożytkiem dla dobra wspólnego i
wycofać się z udziału. Teraz ważne byśmy wszyscy dbali o siebie
tak z osobna, jak razem. Koronowirus zmienił nasze życie, być może
na zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz